Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Koma, B, Prolog + Rozdział 1, 12.02.2010

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna -> Obyczajowe/Psychologiczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sonea
Fanatyk



Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świat.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:13, 06 Lip 2009    Temat postu: Koma, B, Prolog + Rozdział 1, 12.02.2010

Z przerażenia zapomniałam, jak oddychać.
Boję się ujawniać ten tekst, zwłaszcza, że był nie betowany i pewnie będą w nim jakieś błędy, a przez błędy ludzie przestają coś czytać. Liczę na krytykę, ale również na sympatię. Wink

Może krótki opis.
Dalya straciła męża i córkę, zginęli w pożarze. Pech sprawił, że wydarzyło się to w Nowy Rok. Ona nie może już wytrzymać samotności i... no właśnie. Tyle wystarczy.

Uf, uf.


Prolog.


Mój czas nadszedł. Wzrok miałam zamglony, a usta lekko rozwarte. Czułam, jak moje serce przestaje bić. Nie, nie teraz. Muszę sobie przypomnieć, dlaczego leżę w tym szpitalu, czemu ci ludzie mi pomagają. Ach, no tak. Próbowałam się zabić. Czemu? Czy śmierć córki i męża tak mnie przytłoczyła, że nie miałam chęci do życia? Czułam w sobie pustkę, spowodowaną brakiem najcenniejszej rzeczy- miłości. Długo nad tym wszystkim myślałam, lecz uznałam, że dalsze samotne życie nie ma większego sensu. I tak nikt nie przyjdzie na pogrzeb.
Mamy już nowy rok, lecz jeszcze kilkadziesiąt minut temu, podczas tego starego, na dzień przed rocznicą śmierci Jennifer i mojego męża, na kilkanaście sekund przed północą, wyciągnęłam ze zniszczonej kasety rewolwer mojej drugiej połówki, Davida. Odbezpieczyłam go i naładowałam. Spojrzałam za okno, na te wszystkie śmiejące się pary, na te wszystkie dzieci. Byli szczęśliwi, właśnie odliczali do początku następnych dwunastu miesięcy. Piętnaście sekund. Przystawiłam lufę do głowy. List z wyjaśnieniami położyłam na stole, podpisałam się jedynie imieniem- Dalya. Wszystkie dokumenty miałam w kieszeni bluzy.
Nie mogłam wytrzymać tych dziesięciu sekund. Strzeliłam. Niestety, zapomniałam o najważniejszym. Mieszkałam na parterze, w bloku, a sąsiedzi właśnie pod moimi oknami chcieli odpalić fajerwerki. Wiedzieli o mojej tragedii, trudno, żeby nie. Huk spowodował, że spojrzeli w moją stronę, zobaczyli jak upadam. Z dźwięków wywnioskowałam, że ktoś zbił okno, byleby wejść do mieszkania. Widziałam rozmazane, pełne przerażenia, twarze. Ktoś dzwonił po karetkę. Ktoś inny zaczął reanimację. Chciałam mu zakazać, odepchnąć go, ale nie miałam siły. Moje serce biło, chociaż tego nie przewidywałam.
Przyjechał ambulans. Ratownicy zawieźli mnie do najbliższego szpitala. Teraz bardziej się bałam, że przeżyję, a przecież samobójcy chodzi o coś odwrotnego. Samobójca dąży do śmierci, tak jak alkoholik dąży do zdobycia alkoholu.
Ktoś mnie położył na łóżku. Jechałam, pewnie na salę operacyjną. Dalej widziałam, lecz nadal były to rozmazane twarze. Lekarze podawali sobie jakieś dziwne przyrządy. Spojrzałam na monitor, obrazujący bicie serca. Biło coraz wolniej, dobiegało już do mety, kończyło swoją rolę. To była moja ostatnia stacja. Szpital.
Zamknęłam oczy, chcąc wyjść śmierci naprzeciw. Nie wiedziałam jak wygląda. Po prostu musiałam czekać, lecz ona nie przychodziła.
Serce przestało bić jakieś dwie minuty temu, a ja stałam w tunelu, z dwiema drogami i drogowskazem. Jedna prowadziła z powrotem do szpitala, druga nie miała kierunku. Zaczęłam myśleć. Siedziałam bardzo długo, bez pomysłów. W końcu doszłam do wniosku, że nie mogłam umrzeć. Musiałam zapaść w śpiączkę, czy coś w tym stylu, to dlatego mam wybór drogi. Mogę od razu się obudzić, lub poczekać. Takie obudzenie się po kilkunastu latach, to byłby przełom w nauce. Mogłabym jednocześnie wtedy powiedzieć co się kryje po drugiej stronie. Lecz… Czy będę mogła wrócić? Czy już na zawsze będę rośliną? Nieważne, nie mam nic do stracenia. W tym momencie mogę tylko zyskać.
Spojrzałam ostatni raz w stronę szpitala. Westchnęłam. Poszłam tam, gdzie czekało na mnie nowe, interesujące życie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonea dnia Pią 16:53, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P_Jesus
Gość



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:05, 17 Lip 2009    Temat postu:

Początek nawet mnie zaciekawił. Samobójstwo w nowy rok- ciekawy pomysł. Niestety końcówka mnie razi, nie wiem dlaczego, może przez ten tunel i drogi? Czyta się dość lekko i nie trzeba się głowić nad tekstem.
Mogę życzyć weny i po ciuchu trzymać kciuki aby następna część (rozdział pierwszy?) był lepszy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
Fanatyk



Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świat.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:26, 17 Lip 2009    Temat postu:

Nie dziękuję- by nie zapeszyć Wink
Niestety teraz mam dziwnie mało czasu na pisanie (Można by pomyśleć, że skoro są wakacje, będzie lepiej...)
Jeśli chodzi o te drogi... Nie miałam chyba innego pomysłu, by przedstawić to wszystko...Taka chwilowa niemoc Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P_Jesus
Gość



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:36, 17 Lip 2009    Temat postu:

Wierze iż owa nieszczęsna niemoc cię szybko opuści.
Oh tak te wakacje są takie zdradzieckie, niby wolne a jednak człowiek nie ma za krzty czasu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
satanek
Administrator



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:55, 17 Lip 2009    Temat postu:

Podoba mi się. Dobrze, tak lekko się czyta. Mnie tam się podoba ten motyw z tunelem i drogowskazami, to takie zwykłe, a w końcu lubimy to, co znamy, prawda? Szczerze mówiąc, nie zwracałam uwagi na błędy, a po tym chyba można poznać dobry tekst - wciąga. Wydaje mi się, że tematyka opowiadania jest dosyć ciężka, opisywanie wszystkich przeżyć bohaterki na pewno nie należy do najłatwiejszych, ale podoba mi się sposób, w jaki ukazałaś je w tej części. Nie pozostaje mi nic, jak tylko życzyć weny i czekać na pierwszy rozdział.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
Fanatyk



Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świat.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:09, 12 Lut 2010    Temat postu:

uuuuf. Po tych... prawie siedmiu miesiącach usiadłam nad klawiaturą i napisałam pierwszy rozdział. owszem, jest dosyć krótki, nie sprawdzony dokładnie, ale mam nadzieję, że pozwoli mi kontynuować pisanie Komy, gdyż bardzo lekko mi się ją pisze... czasem. Wink

Rozdział 1.

Gdy byłam mała, zapytałam taty, co to znaczy umrzeć. On spojrzał na mnie smutno i odparł, że śmierć jest największą zagadką ludzkości, ale jedno jest pewne. Ktoś, kto umarł, nie ma możliwości obudzenia się, wstania, czy chociażby chodzenia. Po prostu zasypia, tyle, że na zawsze.

Doskonale wiedziałam, że moja babcia wraz z dziadkiem nie żyją. Przecież nie bez powodu przestali nas odwiedzać, a mama przez kilkanaście dni płakała. Nie mogło być innej przyczyny. Chciałam ją jakoś pocieszyć, ale miałam tylko kilka lat, nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć jej w takiej sytuacji.

W końcu i ona, zakończyła swoją drogę przez życie. Zginęła w wypadku samochodowym spowodowanym przez pijanego kierowcę. Nie poszłam na pogrzeb. Nie pamiętam już nawet, czy nie chciałam, czy po prostu bałam się tam iść. Wiem tylko, że tata – George, długo nie mógł się pogodzić z tą tragedią, zwłaszcza, że jego żona umierała mu na rękach, gdyż on był jedynie pasażerem, kontrolującym postępem mojej matki – Teresy, która uczyła się prowadzić samochód, by zdać na prawo jazdy.

Ja w tym czasie poszłam na studia. Przyznam, że nie było mi łatwo, co chwila dowiadywać się o stratach kolejnych bliskich, ale po pewnym czasie zrozumiałam, że taka jest kolej rzeczy, której nie zmienię w żaden sposób.

Wtedy też poznałam Davida. Był pozornie spokojnym chłopakiem o blond włosach i niebieskich oczach, ale czułam, że coś w nim jest, co sprawia, że tak często na niego patrzyłam. Uśmiechał się niezwykle często, jak na kogoś, kto od dwóch lat studiuje prawo. W końcu na pewnej imprezie, choć szczerze nie pamiętam nawet, u kogo ona była, poznaliśmy się i w ten sposób zaczęła się nasza długa przyjaźń, a potem miłość.

Zawsze umieliśmy się dogadać. Spór, czy idziemy do restauracji chińskiej, czy włoskiej nie miał dla nas znaczenia. Ważne było, że wybieramy się tam razem, by spędzić ze sobą jak najwięcej czasu nie przejmując się codziennymi problemami.

Po trzech latach znajomości, oświadczył mi się. Zabrał mnie na łąkę, na której ułożył dziesiątki, jeśli nie setki serc, a sam uklęknął i spytał, czy chcę zostać jego żoną. Wtedy zaniemówiłam. Sam widok tej łąki już mnie dostatecznie przekonywał, że to tylko sen, nie mówiąc już o pierścionku, który właśnie pokazał mi David. Łzy same napłynęły mi do oczu i od razu się zgodziłam, powodując, że on się uśmiechnął najszerzej, jak tylko umiał.

Ślub odbył się prawie rok później. Do ołtarza odprowadził mnie ojciec, który wtedy był już starym mężczyzną, który jakby tylko czekał, aby wydać córeczkę za mąż i w spokoju odejść z tego świata. Zresztą tak się stało. Kilka dni potem dowiedziałam się o jego śmierci. Umarł w domu. Zasnął. Cieszyłam się z tego, bo wiedziałam, że nie męczył się.

W podróż poślubną wybraliśmy się do Europy. Podziwialiśmy uroki Paryża, zajadaliśmy makarony we Włoszech oraz wybraliśmy się w Alpy na narty. Cała wycieczka zajęła nam trochę ponad dwa miesiące, a po powrocie okazało się, że jestem w ciąży.

Po kilku miesiącach dowiedzieliśmy się, że spodziewam się córki. Od razu zaczęliśmy z Davidem poszukiwanie odpowiedniego imienia, dla naszego aniołka z Alp, Włoch, lub Paryża. W końcu zdecydowaliśmy się na Jenny. Nie było to zdrobnienie od Jennifer. Po prostu Jenny.

Urodziła się na początku maja. Byłam bardzo szczęśliwa. Miała śliczne niebieskie oczy oraz brązowe włosy, które delikatnie się kręciły. Mimo, że nie miała jeszcze ząbków, jej malutki uśmieszek był najsłodszym na świecie. Była naszym skarbem.

Wtedy przeprowadziliśmy się na Florydę, by Jenny mogła cieszyć się słońcem i bawić się cały czas. Podobało jej się tam, podczas gdy David i ja zainwestowaliśmy w bardzo ładny domek jednorodzinny. Był w odcieniach błękitu, a dach miał kasztanową barwę. Dom nie był za duży, ale też nie za mały. Idealny.

Nie mieliśmy większych problemów z wychowaniem córki. Szybko się uczyła i rozumiała większość spraw. Cieszyliśmy się z tego powodu, gdyż nie sprawiała nam żadnych problemów.

Siedem lat później David postanowił zabrać ją na sylwestra na narty. Małej bardzo się spodobał ten pomysł, jedynie ja musiałam zostać w domu, gdyż pracowałam w pobliskiej księgarni. Mieli wyjechać na tydzień. Odliczanie do Nowego Roku przespałam.

Rano, gdy się obudziłam, zajęłam się sprzątaniem całego domu oraz przygotowaniem obiadu dla siebie. Mój mąż miał wrócić dopiero za trzy dni. Jak postanowiłam, tak zaczęłam robić, dopóki nie rozległ się dźwięk telefonu. Odebrałam słuchawkę z nadzieją, że to Jenny chce mi opowiedzieć o swoich wrażeniach ze stoku.

- Tak słucham?

- Dalya? Trzymasz się jakoś? Właśnie usłyszałam wiadomości na CNN – to nie była Jenny. Była to Gabrielle, moja przyjaciółka za czasów studiów. Słychać było smutek i troskę w jej głosie.

- Gab, ale o czym ty mówisz? – Odparłam, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi.

- No jak to? Nie słyszałaś jeszcze? O boże! – Wykrzyknęła do słuchawki. – Mówiłaś mi, że David, z Jenny pojechali w góry, prawda? Do tych no…

- Koldryrierów – podpowiedziałam.

- No właśnie. No i okazało się, że ich chatka zapaliła się, najpewniej przez petardę, która nie poleciała w powietrze, tylko w bok. Oni byli w środku, Dalya. Oni nie żyją.

Odebrało mi mowę. Mój mąż… wraz z moją córką… zginęli? Tak po prostu? Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to wierzyć. Łzy pociekły mi po policzkach.

- Dzięki za wiadomość, Gab… Nie mogę teraz rozmawiać, może zadzwonię później – mówiąc to, odłożyłam słuchawkę. Ból dotarł do najczulszego punktu. Serca. Zrozumiałam, że straciłam najbliższych w moim życiu.

Szybko włączyłam telewizor, by dowiedzieć się czegoś więcej, jednak niewiele podawał reporter. Wszystko to, co podała mi przyjaciółka. Nic nowego. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apokaliz500
Stały Bywalec



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Shadow Realm
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:14, 17 Lut 2010    Temat postu:

Może zacznę od tego, że w trakcie czytania tego miałem podświadome wrażenie, że to jest kolejna książka, za którą się zabrałem, a przypuszczam, że dla początkującego pisarza(cóż, sam do takich należę)to wielkie osobiste zwycięstwo. Czytając ma się wrażenie, że gdzieś już coś takiego było, ale to nie jest wrażenie negatywne ani odpychające w żaden sposób. Tego typu historie są nieśmiertelne, o ile są dobrze opowiedziane, postacie mają własną duszę i wszystko ma w sobie to coś, a u ciebie to wszystko jest. Wybacz, nie mam jakoś więcej nic do powiedzenia, to jest po prostu dobra historia, która mimo tego, że ma(jak dotąd)fabułę podobną do wielu filmów amerykańskich, jest wciągająca i zmusza czytelnika do wczucia się w historię postaci, na przykład zarówno szczęśliwe życie jej rodziców jak i jej małżeństwa, czytanie o tym sprawia, że mimowolnie na ustach pojawia się uśmiech, a za to wielki plus dla ciebie, jeśli chcesz, żeby czytelnik naprawdę przejął się ich śmiercią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blueberry
Fanatyk



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z owond.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:06, 20 Lut 2010    Temat postu:

Powiem Ci tyle, nie rozpisując się, że czekam na więcej
A tak na przyszłość, przeczytaj sobie, popraw, w każdym razie przemyśl wszystko co było 7 lat później - bo jest to fajny motyw, a tak jakoś...dziwnie, nijak opisany, dopracuj to.
A poza tym, wszystko CUDNIE, Sunny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna -> Obyczajowe/Psychologiczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin