Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

...po prostu przyjaciele... Cz2

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna -> Erotyczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AkFa
Gość



Dołączył: 26 Sie 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: UTTOXETER
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:48, 10 Wrz 2011    Temat postu: ...po prostu przyjaciele... Cz2




7


Zwalczając falę współczucia BJ wymusił uśmiech na użytek jego przyjaciela. Podał mu kolejną porcje leków i czekał aż je połknie. Nie miał zamiaru niczego pozostawiać przypadkowi.
Po obrażeniach, których doznał, kiedy jego kuzyn go skopał. Tony przespał dwa dni. Z krótkimi przerwami, kiedy to BJ faszerował go jedzeniem i tabletkami, które lekarz mu przepisał. Nie było łatwo, bo nagle odkąd Tony przyznał się, że jest gejem, jakby sobie kurde upór zapuścił. Zmuszenie go, do czegokolwiek graniczyło z cudem. A że BJ człowiekiem był a nie cudotwórcą – musiał iść na kompromis. Przekupstwo raczej…, ale to zależy od punktu widzenia. Tak, więc Tony brał lekarstwa i jadł a BJ… BJ spał przy jego boku.
Tony wyglądał jak wszystkie barwy tęczy, co nawet sam skomentował, jako zabawny zbieg okoliczności, na jednym z jego tabletkami indukowanych humorkach. Twarz jego wyglądała koszmarnie i BJ miał problem na niego patrzeć. Za każdym razem musiał tłumaczyć sobie, że to nie dobry pomysł, aby zwyczajnie zerwać się pojechać i wykończyć tego palanta. Tony absolutnie nie chciał gadać o tym, co się stało i jedyna informacja, jaką uzyskał BJ dotyczyła tego, że Tony jest bezdomny i bez pieniędzy na życie. O studiach nie wspominając. Tony nie chciał rozmawiać o tym… właściwie ‘stanowczo odmawiał’ jakiejkolwiek rozmowy by było bliższe prawdy.
W tej sytuacji BJ doszedł do wniosku, że musi dać mu czas, aby dojść do siebie. Wiadomo, że najprawdopodobniej nawet mgliście nie potrafił sobie wyobrazić, co tamten przeżywa.
Cichutko, wolniutko oderwał chude ramiona od siebie i spróbował wymknąć się z łóżka. Już latami wyuczonym odruchem, obudził się zanim budzik zadzwonił. Cieszył się, bo Tony prawdopodobnie wyskoczyłby ze skóry. Całkiem o tym nie pomyślał. Musiał jednak iść pracy.
Położył tabletki Tonego na stoliku przy łóżku, szklankę wody. W kuchni nastawił nowy dzbanek kawy. Do lodówki przywiesił wielką kartkę. „Lepiej żebyś coś zjadł! Nie chcesz znać konsekwencji…”.
Miał nadzieję, że Tony poradzi sobie sam przez kilka godzin. Cały weekend odpoczynku zdziałał cuda, ale mimo wszystko jego ciało nadal strasznie bolało. Dołożyć do tego fakt, że już wcześniej nie czuł się dobrze…cóż BJ się martwił. Modlił się żeby idiocie nie przyszedł do głowy jakiś głupi pomysł.

***

Tony jęknął, obrócił się plecami do lustra, spojrzał i jęknął nawet głośniej. Masakra. Nawet, jeśli już nie bolało jak cholera to wyglądało koszmarnie. Delikatnie przesunął palcem po brwi i po dolnej wardze. Kurczę jak to długo jeszcze potrwa? Wyglądał jakby stoczył walkę z bokserem wagi ciężkiej.
BJ nieraz się krzywił, kiedy myślał, że Tony nie widzi. Nie, dziwić – to mu się nie dziwił. Miło mu nie było, ale się nie dziwił. Rozczulanie się nad sobą też nie da mu nic dobrego. Owszem kusiło go, aby sobie jeszcze pozwolić na trochę jęczenia i marudzenia. Pozwolić obie na to żeby BJ się nim opiekował i niańczył. Obawiał się tylko, że na koniec będzie go to bolało jak żadne cielesne rany nie zdołają – nigdy.
Wolno powędrował do kuchni, zapach kawy potrafił wyciągnąć go z każdej dziury. Kartka na lodówce niemal od razu rzuciła mu się w oczy. Ze sceptyzmem spojrzał na nią, po sekundzie miał jednak szeroki uśmiech na twarzy. BJ troszczył się o niego. Jakby nie specyficzny miał gust, jeśli chodzi o wybór jedzenia, to starał się jak umiał. Fakt, że asem nie był ani w kuchni ani jeśli chodzi o gotowanie tym bardziej był rozczulający.
Każda ta cecha tylko bardziej determinowała Tonego, aby odejść. Nie mógł go dręczyć. Nie miał prawa. BJ był wspaniałym facetem. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że nie odwzajemniał jego uczuć. Żeby, choć ich przyjaźń miała szansę przetrwać, Tony musiał wprowadzić między nich dystans, inaczej się znienawidzą. On, bo będzie miał człowieka, którego kocha na wyciągnięcie dłoni a jednak nieosiągalnego a BJ, bo Tony nie da rady tak po prostu stać obok. Patrzeć na jego życie i nie brać w nim udziału.
Apetyt mu nie dopisywał, czuł jak na myśl o jedzeniu żołądek podchodzi mu do gardła, ale zjeść było prościej niż kłócić się z tym uparciuchem. Problem z tym, że nie miał w lodówce nic, co nie było zawałem na raty. Muszą iść na zakupy, bo to jest masakra. No i Tony potrzebował gazety. Trzeba było zacząć planować początek, reszty jego życia…

***

–Po co?
Oookej to już był trzecie, ‘po co’ jakie padło z ust BJ’a w przeciągu kilku minut.
–To logiczne i sam mi przyznasz rację. – Tony nie wytrzymał w końcu. Jak miał wytłumaczyć temu tłumokowi cokolwiek, kiedy ten zwyczajnie odmawiał logicznego spojrzenia na jego sytuację?
–Nie widzę nic logicznego w tym, że chcesz wyjechać, rzucić studia i poszukać jakiejś nędznie płatnej pracy.
–A co mam robić według ciebie? – Nie miał normalnie już sił.
–Jak to, co? Zostać i uczyć się, postarać o stypendium. Może jakąś dorywczą pracę znaleźć.
–I mieszkać gdzie?
–Tutaj. Nie rób problemu gdzie go nie ma. – BJ stwierdził stanowczo jak jeszcze nigdy. – Są naprawdę istotniejsze sprawy w życiu. Dobrze wiesz, że napakowałem trochę rozumu do głowy od tamtej katastrofalnej rozmowy i nie jestem już tym niedoinformowanym kretynem, co przedtem. Seksu obaj nie uprawiamy. Wiem, że tak nie pozostanie na zawsze, ale trzeba mieć jakieś priorytety.
–Problem z tym, że ja chce seksu. Z tobą. Kiedy ty już miałeś swoją szansę na to żeby się wyszaleć, ja szlochałem po kątach, bo to nie ja byłem w twoich ramionach.
–Tony…
–Nie. Nie mam zamiaru już niczego przed tobą ukrywać. Nie będziesz mnie tak na serio znał, jeśli nie będziesz wiedział, co myślę, jakie mam poglądy. Ja zdaję sobie sprawę, że o wiele łatwiej jest żyć, jeśli się udaje, że takie problemy nie istnieją. Niestety tak naprawdę są nie odłączną częścią naszego życia.
–Wiem, wbrew temu, co ci się może wydawać nie jestem idiotą! – BJ warknął zły jak osa. Tony zdawał się za wszelką cenę znaleźć pretekst, dla którego nie mogą mieszkać razem.
–Nie jesteś, BJ. – Tony jęknął z rozpaczą. Podszedł do niego i stanął niemal nos w nos. BJ nie odsunął się jak kiedyś, stanowczo i poważnie patrzył mu w oczy. Tony walczył całym sobą, aby go nie pocałować. Właśnie, dlatego nie mógł zostać. – Tak bardzo chcę cię pocałować, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. – Szeroko rozszerzone źrenice BJ’a były jego jedyną reakcją. On musiał zdać sobie sprawę z tego, co dzieje się w duszy Tonego. Inaczej nigdy nie zrozumie. – Nie wiem jak długo dałbym radę ukrywać to. Jak długo dałbym radę opierać się pokusie, kiedy ty byś był tak blisko. Nawet gdybym spał na kanapie to w myślach, co noc leżałbym w twoim łóżku kochając się z tobą…
BJ zarumienił się gwałtownie. Każde słowo Tonego trafiało dokładnie w centrum jego fantazji. Myśli. Strachu.
– … nie wyobrażasz sobie, jaki to koszmar. Towarzyszył mi od lat. Nie wiesz jak winny czułem się po każdym orgazmie, kiedy ty grałeś główną postać w mojej fantazji. Czułem jakbym naruszał twoją prywatność. Zwłaszcza, że w realnym życiu pewnie zabiłbyś mnie za samo zasugerowanie tego, do czego zmuszałem cię w moich fantazjach.
Tony miał ochotę zakończyć tą rozmowę. Była jak powolne wyrywanie jego duszy. BJ z lekko zmarszczonymi brwiami przyszpilał go wzrokiem. Widać było jak jego umysł robi nadgodziny, aby jakoś odnieść się do tego wszystkiego. – Nie chcę właśnie tego… żebyś się męczył, próbując pogodzić z tym, że twój przyjaciel masturbuje się myśląc o tobie. Że to twoje dłonie sobie na swoim ciele wyobrażam, że…
–Stop! Mam oględne pojęcie, co chcesz powiedzieć. – BJ uniósł dłoń, aby powstrzymać potok słów Tonego. Jego, graficznie nagle rozwinięta, wyobraźnia miała pożywkę na lata. Tony chciał odejść ze zrezygnowaną miną BJ jednak zatrzymał go stanowczo. Obejmując w pasie. – Stój!
–BJ…
–Poczekaj. Pozwól mi się teraz wypowiedzieć. – BJ nie miał zamiaru dać się spławić po raz kolejny. Rozumiał, że dla żadnego z nich ta rozmowa nie jest łatwa, ale unikanie jej nie mogło przynieść nic dobrego. Rozumiał, co Tony próbował zrobić. Potrafił nawet wydedukować, że robił to dla jego dobra. Nie był jednak pustakiem, sam mógł ocenić, co jest dla niego dobre. Pora, aby Tony sobie to uświadomił.
Postukał palcem pierś Tonego i mężczyzna skrzywił się z bólu. Cholera!
–Sorry. Posłuchaj mnie jednak mój kochany przyjacielu. Rozumiem, o co ci chodzi. Nawet, dlaczego to robisz. Pojmuję, że nie zmieni się twoje zachowanie czy uczucia względem mnie. Obojętnie czy tego chcemy czy nie. Nie chcę żyć bez ciebie. Nie mam zamiaru żyć bez ciebie. Muszę, więc zaakceptować cię takim, jakim jesteś…
–Ale…
–Moment, do ‘ale’ dojdziemy za chwilę. Chodź…– pociągnął go bez ceregieli na kanapę. Posadził go i sam usiadł. Blisko, ich boki niemal się stykały. – Dobra, po kolei. Po pierwsze nie wiele wiedziałem na temat gejów. Czy nawet mogę przyznać, że nigdy się nad tym tematem nie zastanawiałem. Oczywiście, że spotkałem się ze zjawiskiem, pewnie nawet się śmiałem z jakiś kretyńskich kawałów o gejach… tak czy inaczej wiedziałem, ale sama „idea” bycia gejem była mi obca. Nieznana. Nie brałem związku z mężczyzną pod uwagę… zwyczajnie, bo mi taki pomysł do głowy nie przyszedł. Nie, dlatego że mężczyźni wydają mi się obrzydliwi czy brzydcy. Po przeczytaniu tego wszystkiego, co znalazłem w Internecie. Sam musiałem przyznać, że podświadomie oceniam wygląd mężczyzn. Ich sylwetki, ich ciała. Budowę, muskulaturę. Nawet, jakie ciuchy noszą. Ich zachowanie. W gruncie rzeczy nie mało miejsca zajmują w mojej świadomości. Taki Bennett to niemal nie opuszcza mojej głowy. – Tony musiał się uśmiechnąć. Co było pewnie zamierzeniem BJ’a – Po drugie… Jakby to mogło się wydawać dziwne i mało prawdopodobnie teraz wszystko, o czym mogę myśleć to ty…
Szczęka Tonego zawisła dość drastycznie i widać było, że z trudem przyswaja słowa BJ’a. Mężczyzna klapnął mu delikatnie w brodę.
–Nie napalaj się. Chce powiedzieć, że pobudzasz moją ciekawość. Znam cię już kilka lat. Wiem o tobie rzeczy, których nikt inny nie wie. Wierzę, że związek między mężczyznami opiera się na czymś więcej niż sam ‘sex’ w rozumieniu akt fizyczny, nie wiem ‘rąbanka’, bzykanie, pieprzenie etc., Może to nie jest oficjalnie znana, podtrzymywana czy nawet uznawana rzecz, ale myślę, że dużo więcej się w tym kryje. Dotyk, bliskość, wsparcie, przyjemność, pomoc, szacunek… Problem w tym, że generalnie nie szuka się zaspokojenia tego typu potrzeb u innego mężczyzny. Bo to nie jest ‘znane’, modne czy nawet oficjalnie ‘normalne’. W moim rozumowaniu tylko jeden problem może być tak na serio istotny…
–Aż się boję pytać… – Tony wymamrotał i opadł na oparcie. Nie będę sobie robił złudnych nadziei, żadnych złudnych nadziei… BJ parsknął śmiechem.
–Problem, jaki mam na myśli to atrakcyjność fizyczna. Nie pociąg fizyczny, ale atrakcyjność.
–A to nie to samo? – Tony spojrzał na niego jak na wariata. Lekko nawet marszcząc brwi.
–Nie dla mnie. Zobacz. To fakt, że nigdy wcześniej nie napalałem się na ciebie w ten sposób, który tobie przychodzi naturalnie. – Tony parsknął niekulturalnie, ale zdołał się powstrzymać przed komentarzem. BJ wybrał go zignorować. – Nigdy wcześniej jednak nie poświęcałem tyle uwagi temu jak wyglądasz. Jak się poruszasz? Jak błyszczą ci oczy, kiedy masz zamiar zacząć mi dokuczać. Nie miałem pojęcia, jak fajnie jest leżeć z tobą na kanapie. Nigdy to mi wcześniej nie przyszło na myśl. Teraz ciągle mnie gnębi w najmniej nawet spodziewanych momentach. Myślę, że jesteś dla mnie atrakcyjny. Bo cię znam. Bo ci ufam. Bo chce być blisko.
Tony nie wdawał się być przekonany tokiem jego rozumowania. Może on to źle tłumaczył?
–Pomyśl. Jestem dorosłym mężczyzną. Wiem, co oznacza seks. Wiem, co oznacza związek. Nieraz widziałem jak chcesz mnie dotknąć, pogłaskać. Przytulić. W ostatniej chwili się wycofywałeś. A ja za każdym razem zadawałem sobie pytanie; dlaczego nie? Czemu miałbym ci odmówić komfortu? Bliskości. Fizycznie to mnie nie zaboli. Nie sprawi mi przykrości, bo przecież znam cię. Wiem, kim jesteś. Jaki jesteś. Dotyk to dotyk. Nie porażenie prądem. Nawet, jeśli mnie nie podnieci…
–Tego nie wiesz…
–…to nie sprawi mi również trudności. Jeśli chcesz i potrzebujesz się przytulać… cóż każdy potrzebuje. Czy ma odwagę się do tego przyznawać czy nie to inna kwestia.
–BJ…
–Wiem, że ci chodzi o coś więcej. Ale jak powiedziałem musimy akceptować się nawzajem takimi, jakimi jesteśmy. Czyli to również dotyczy ciebie. Zaakceptuj mnie. Znajdźmy kompromis. Taki, z jakim obaj będziemy mogli żyć. Razem.
–A co jeśli przekroczę granice?
–To ci o tym powiem. Jeśli będziesz czegoś chciał, to też mi powiedz. Nie wiem czy wszystko uda mi się zrobić, ale nie oznacza to, że nie spróbuję…
–BJ nie wiem…, co powiedzieć. Zrobiłbyś to dla mnie? – Stalowe oczy lekko się zaszkliły i serce BJ’a załomotało.
–Tak w gruncie rzeczy to nic nie robię. Pozwalając ci się kochać i poszerzając własne horyzonty nie robię ‘tobie’ przysługi. Obaj będziemy czerpać z tego korzyść i radość. Po za tym jedno najważniejsze. Nie stracimy naszej przyjaźni…


7


Tony testował jego granice. Nie ufność nie była wcale niczym zaskakującym dla BJ’a. Właściwie spodziewał się tego, ale taktyka Tonego była niesamowita. Wszystko by było cacy gdyby nie to, że Tony zaczął budzić coś więcej niż ‘tylko’ jego ciekawość. BJ miał nie lada dylemat. Nie chciał się ugiąć. Nie miał zamiaru dać Tonemu pretekstu do ucieczki. Dzielnie znosił jego wszystkie podchody. Tony jednak nadal zdeterminowanie wymyślał coś nowego i testował jego cierpliwość. Niemal na wdechu czekając, kiedy BJ w końcu wykopie go za drzwi i zatrzaśnie mu je na twarzy. Cóż nie zdarzy się…Problem jak uświadomić to Tonemu?
–Hej mam zajebistą wiadomość. – BJ zawołał od drzwi. Tony jak zwykle siedział w kuchni i gotował. Do końca wakacji nie miał nic do roboty. Czekał też na wiadomości z uniwersytetu i musiał coś w między czasie robić, bo inaczej zasuwałby po ścianach.
–O, jaką? Dali ci pozwolenie na zastrzelenie Bennetta?
–Nie, znacznie lepiej. –BJ wyszczerzył zębiska jak kretyn, w międzyczasie próbując podkraść jedzenie, które szykował Tony. Dostał i po łapach i pocałunek w policzek. – Okazało się, że to całe zamieszanie, które robił to było, aby odwrócić uwagę od towarów, które wyprowadzał. Paradoksalnie mój urlop przyczynił się do tego, że ktoś zwrócił uwagę na to. Kiedy wróciłem chcieli się upewnić, co do tego czy mu nie pomagam. Ostatecznie dziś policja go aresztowała.
–To super. – Tony postawił talerze na stole i znów do niego podszedł. Czasem był jak szczeniak ciągle potrzebujący uwagi. BJ objął go mocno i przytulił. Oprócz kilku siniaków już nie wiele zostało śladów po jego pobiciu. Żeby tylko te wewnętrzne rany tak łatwo mogły się zagoić. Tony stał czasem i pozwalał się przytulać, najczęściej policzkiem wpierając o jego głowę. Nie raz jednak BJ czuł jakby czekał na coś. Cóż czekać mógł… grunt, że nie naciskał.
–Może powinniśmy to uczcić? – Zapytał w końcu lekko głaszcząc nadal za chude plecy Tonego.
–Jak?
–Nie wiem. Ja mam ochotę na coś dobrego do jedzenia. A to już rozwiązane, bo to, co przygotowałeś pachnie zajebiście. No i może wybierzemy się do jakiegoś pubu? Kilka piwek. Relaksik. Może jakiś spacer?
Tony odsunął się i mrugał oczyma jak idiota. W końcu po odchrząknięciu zapytał z obawą.
–Coś jak randka…?
–Coś jak ‘przyjacielska’ randka. – BJ mrugnął do niego okiem.
Chciał wyjść z Tonym żeby moc się przekonać jak to będzie. Nie byli nigdzie od czasu jego pobicia i Tony praktycznie nie opuszczał jego domu. BJ miał nie miłe podejrzenie, że Tony nie chce wychodzić. Nie chce spotkać znajomych, którzy już na pewno wiedzą. Nie chce stawiać czoła szarej rzeczywistości. Zamknął się jak w kokonie w ich domu i udawał, że zewnętrzny świat nie istnieje. W końcu znienawidziłby siebie za tchórzostwo. Nadal nie mógł sobie wybaczyć smsa, którym go powiadomił o tym, że jest gejem.
Tony wahał się i nie wiedział, co postanowić. Możliwość wyjścia z BJ’em była kusząca. Bardzo. Ale nie wiedział czy chce znaleźć się w tłumie ludzi.
–Dalej Chudy. Jemy i spadamy. Dziś piątek. Nie można spędzać piątku w domu.
–Nie nazywaj mnie Chudy. – Tony uszczypnął go w tyłek i odepchnął lekko.
–Ależ nie będę… tak szybko jak przestaniesz być Chudy…
Tony śmiał się, bo nie miał innego wyboru. BJ zawsze tak na niego działał. Nie mógł nie znaleźć czegoś zabawnego z każdej sytuacji.

Pub był ich stary, ulubiony. Nie raz tam chodzili. Gwar ściszonych rozmów. Dym, cichy pogłos muzyki i sportu płynących z telewizorów zawieszonych w różnych częściach Sali. Środek był okrągłym, otoczonym blatami barem. Z każdej strony było można podejść. Miejsca dla klienteli były podzielone na sektory. Każda trochę inna, ale pasująca i skompletowana. Tworzyła jednolitą całość. Każdy mógł znaleźć kącik dla siebie. Czy to wysokie stołki tuż przy samym bufecie czy to stoliczki dla dwojga. Ciche przyciemnione boksy. Normalnie oświetlone stoliki bez telewizorów. Można było powiedzieć, że dla każdego coś dobrego. Tony lubił tu przychodzić. Wielu było tu stałych bywalców. Niektórych spotykali tylko tutaj. Niekiedy zabierali ze sobą ich wspólnych znajomych. Większość później wracała tutaj z własnej woli. To miejsce miało swój urok.
BJ pociągnął go w stronę boksów. Tony się cieszył, bo nie był w nastroju, aby znaleźć się w centrum ludzi i ich rozmów.
–Co dla ciebie?
–Piwo.
–Zaraz wracam. – BJ poleciał do baru a Tony tylko patrzył za nim.
Z zapartym tchem obserwował najseksowniejszy tyłek, jaki chodził po ich mieście. Czarne proste jeansy jak druga skóra przylegały do idealnych krągłości. Mięsisty i sprężysty. Napinający się przy każdym jego kroku. BJ pochylił się nad barem i z uśmiechem zawołał barmankę. Jeansy opięły się jeszcze bardziej a na dodatek koszulka rozciągnęła na szerokich ramionach. Barmanka podleciała do niego jak na skrzydłach. Nie ciesz się małpo, on do mnie przyjdzie z tym piwem.
Kobieta roześmiała się na słowa BJ’a i szybko go obsłużyła. Tony siłą woli próbował zwalczyć falę zazdrości. Chyba nie do końca mu się udało, bo BJ zmarszczył brwi, kiedy do niego podszedł.
–Coś się stało?
–Nie. – No przecież się nie przyzna, prawda? To by było żałosne.
–Tony…– BJ warknął ostrzegawczo i postawił przed nimi piwa. Po chwili wahania usiadł przy jego boku. – No wykrztuś, o co ci chodzi. Przecież widzę, że chcesz.
–Chyba zgłupiałeś. Nic nie chcę. – Tony wziął piwo i pociągnął długi łyk. Wewnętrznie toczył walkę między irytacją na flirtującego BJ’a a radością z tego, że usiadł tuż przy nim a nie po drugiej stronie stołu. BJ wzruszył obojętnie ramionami. Weźmie go na przeczekanie. Jak będzie udawał, że go to nie interesuje to Tony sam będzie chciał mu powiedzieć. Zawsze działało. Gdyby go naciskał tylko by się zaparł bardziej.
–Za wywalenie Bennetta z pracy! – Wzniósł toast.
–Za to chętnie wypiję. – Tony roześmiał się.
–Ty wiesz, jakie ja będę teraz miał łatwe życie? Masakra. Aż dosłownie nie mogę sobie wyobrazić tego spokoju. Czasu wolnego. Jeeeezzz… raj na ziemi.
Tony rżał ze śmiechu. BJ faktycznie miał ekstazę wymalowaną na twarzy.
–Zawsze możesz kogoś dostać do pomocy. Może być gorszy. – Wystękał w końcu, poprzez ataki śmiechu. BJ zachłysnął się i plując i kaszląc, palnął go w ramię.
–Ty mnie już lepiej nie pocieszaj, ja cię proszę. Pozwól mi się nawalić z radości. – BJ pociągnął kolejny łyk z butelki. – Potem w racie W – nawalę się z rozpaczy.
–No tak to ma sens.
–Oczywiście, że ma.
Przez parę minut pili i gadali o bzdetach. Tony zapomniał o swojej zazdrości a BJ cieszył się, że jego przyjaciel się zrelaksował. W końcu trzeba było uzupełnić płyny. BJ spojrzał w kierunku baru i złapał spojrzenie barmanki. Gestem zamówił dwa kolejne piwa i miał nadzieję, że przypomni sobie o precelkach, o które ją prosił. Wmuszanie jedzenia w Tonego pod każdym pretekstem stało się już jego drugą naturą. Kobieta obdarzyła go seksownym uśmiechem i skinęła, że przyjęła zamówienie. Automatycznie też uśmiechnął się do niej. Okej…, o czym to oni…?
Tony znów miał miną jakby, co najmniej chciał komuś przyłożyć.
–Co?
–Nic.
–Do licha Tony nie bądź dzieciakiem. Co się stało? Mieliśmy być uczciwi i szczerzy względem siebie, tak?
Tony westchnął ciężko odwracając spojrzenie.
–Po prostu trzeba było zostawić mnie w domu, jeśli miałeś ochotę poflirtować z nią…
BJ zacisnął zęby ze złości. Policzył do dziesięciu a potem jeszcze raz dla pewności. Inaczej najprawdopodobniej udusiłby tego idiotę gołymi rękami.
–Tony skarbie. Nie flirtowałem. Piwo nam zamawiałem i precelki.
–Taa
–Tony spójrz na mnie. – Mężczyzna dopiero po minucie zwrócił na niego spojrzenie, ale BJ cierpliwie czekał. – Nie flirtowałem. Na serio. Nawet mnie pomyślałem o tym, ok?
–Tak, sorry nie mam prawa…
–Tony. Przestań. Nie ma problemu. Wszystko jest ok.
–OK.
BJ przełknął frustrację wraz z piwem i dość gwałtownie zastanawiał się jak przekonać Tonego, że nie grozi mu żadna konkurencja. Wziął chłodną dłoń Tonego i położył na swoim udzie. Przykrył swoją. Jego przyjaciel spojrzał na niego z pod rzęs, widać jednak było nawet w przytłumionym świetle, że się zarumienił. BJ wyszczerzył na niego zęby.
–Ty wiesz tak sobie to dopiero uświadomiłem, widząc twoje urocze rumieńce…
–Nie rumienię się!
–… że ty to tak właściwie dziewicą jesteś.
Tony poczerwieniał jeszcze bardziej i usiadł wyprostowany jak strzała. Nerwowo rozglądając się na prawo i lewo. Parskając w końcu na śmiejącego się BJ’a przez zęby.
–Może głośniej. Twoja ulubiona barmanka tylko nie słyszała.
BJ nadal chichotał. Tony zabrał obrażony dłoń i strzelił focha.
–To nie jest tak, że ja coś mogę sam na ten problem poradzić. Mój ukochany nie jest zainteresowany moim ‘stanem dziewiczym’ a raczej zmienieniem go.
BJ tylko roześmiał się głośniej. Trochę złośliwie się uśmiechając.
–Niedobry ukochany… niedobry…
Tony jęknął z rozpaczą. BJ chyba dziś miał na serio słabą głowę. Drugie piwo i już mu odwala.
–Tony powiedz mi… nie byłeś nigdy ciekaw jak to jest… z kobietą?
–Nie.
–Ale tak stanowcze NIE i koniec?
–Tak stanowcze nie. – Tony obrócił się do BJ’a i warknął. – Jak patrzyłem na dziewczyny, z którymi się umawiałeś to z miejsca wiedziałem, że nawet żadnej z nich bym nie tknął.
–Byłeś zazdrosny…
–No oczywiście, że byłem zazdrosny! Jak miałem nie być?
–OK. Kapuje. – BJ pogłaskał go uspokajająco po kolanie. – Przykro mi z tego powodu.
Tony wzruszył ramionami. Co było a nie jest…
–Czyli nic… nawet trochę nie masz doświadczenia? – Najwyraźniej temat gnębił jego przyjaciela, bo nie mógł sobie odpuścić.
–Całowałem się.
–Coo!? – BJ szybko się zreflektował. – Z dziewczyną?
Tony rzucił mu wymowne spojrzenie i napił się piwa. Na trzeźwo się tego tematu nie da drążyć.
–Z-z chłopakiem? – BJ wiedział, słyszał, spodziewał się nawet, ale nie potrafił przyswoić.
– Nie no, wiesz z kosmitą. Oczywiście, że z chłopakiem. Trzy razy.
–Z trzema? Kiedy to było? – Nagle zazdrość Tonego nabrała dla niego innej perspektywy.
–Z jednym, ale trzy razy…
–Po co, aż trzy razy? – Palnął BJ bez zastanowienia.
Tony musiał się roześmiać, mina jego przyjaciela była kosmiczna.
–Pierwszy raz żeby sprawdzić. Drugi żeby się upewnić. A trzeci żeby sprawdzić czy się właściwie upewniłem.
BJ zmarszczył brwi i spojrzał na uśmiechającego się Tonego nic nie rozumiejąc.
–Aale jak? Co?
–Co? Czy jestem gejem i czy tylko na ciebie lecę? A jak? Bardzo prosto. –Tony pochylił się w stronę BJ’a tak, że dzieliły ich tylko cale. – Pochyliłem się w jego kierunku, on w moim. Nasze usta się spotkały. On wsunął mi język do środka a ja go ssałem. Potem zmienialiśmy się parę razy. Na koniec ja się odchyliłem on spojrzał mi w oczy i … obaj nie wiedzieliśmy, co zrobić dalej…
BJ jęknął i znów go palnął w ramię.
–Czemu ty mi to zawsze robisz…?
–Co?
–Zaszczepiasz mi obrazy w głowie i nie ma rady żeby się ich pozbyć. – Mruknął z frustracją BJ kilka chłodnych łyków piwa pomogło mu się trochę pozbierać. Tony tylko wzruszył ramionami nadal się nad nim pochylając i uważnie obserwując. BJ mógł się założyć jak cholera, że to był test jak te wszystkie inne. W tym momencie nawet przed samym sobą musiał przyznać, że nie wiedział jakby zareagował gdyby Tony go pocałował. Starał się nie myśleć o takich rzeczach do czasu, gdy nie będzie wymagała tego sytuacja.
–Pytasz to odpowiadam. – Tony pociągnął łyk piwa z butelki a BJ jakoś automatycznie spojrzał na jego usta. Mała blizna znaczyła perfekcyjny do tej pory łuk dolnej pełnej wargi. Tony stłumił uśmieszek. Nie oblizał się, choć miał usilną potrzebą. Jego usta niemal mrowiły pod intensywnym spojrzeniem jego przyjaciela. Wziął jeszcze jeden bardzo wolny łyczek. – Nie chcesz wiedzieć?
–Hmm? – BJ podskoczył wyrwany z zamyślenia. Mocno też się zarumienił. – Co wiedzieć?
–Jak było?
–Eee… chyba nie. To znaczy lepiej nie. – Wykrztusił zaskoczony BJ.
–I tak ci powiem…– Tony znów wyszczerzył się w uśmiechu.
–Tego się obawiałem…– zaprotestował BJ, ale nie drgnął, kiedy Tony pochylił się nad jego uchem.
–Zajebiście… Było-po-prostu-zajebiście.
Gorące usta musnęły krawędź ucha BJ’a i mężczyzna myślał, że serce wyskoczy mu tu na środku baru. Właśnie - nadal siedzieli w pubie.
–Eee… cieszę się? – Wydukał w końcu lekko się prostując i spoglądając w poważną twarz Tonego. Jego przyjaciel nie spuszczał go z oka.
Tak na serio to się nie cieszył. Myśl o całującym Tonym… kogokolwiek, nie leżała mu zbyt dobrze. Prawa może do zazdrości nie miał, nadal go to jednak nie powstrzymywało.
Tony roześmiał się i poklepał sfrustrowanego przyjaciela po kolanie. Pozostawiając tam rękę.
–Po jeszcze jednym i spadamy?
–Tak, zdecydowanie. – BJ nie sprecyzował konkretnie, co miał na myśli, ale Tony już dość go nadręczył jak na jeden dzień.
Mniej więcej w połowie ich ostatniego piwa Tony zbladł i niemal boleśnie zacisnął palce na nodze BJ’a. Mężczyzna przerwał opowiadanie anegdotki z pracy i spojrzał na niego z obawą. Tony wskazał ruchem głowy na grupkę chłopaków. Znajomych Tonego z uniwersytetu. Rozmawiali nie opodal i wyraźnie patrzyli w jego kierunku. BJ spiął się wewnętrznie a Tony wyglądał jakby miał ochotę wsiąknąć w siedzenie. BJ chwycił teraz już lodowate palce Tonego pod stołem i uścisnął lekko. Kiedy jeden z nich, Robert, oderwał się od grupki i ruszył w ich stronę. BJ wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
– Tylko spokojnie…– nie bardzo było wiadomo, do którego z nich ta przesłanka miała się kierować.
Tony czuł jak serce wali mu w uszach. Ledwo mógł zrozumieć słowa wypowiadane przez Roberta.
– …eee…Cześć…. My … ja … chciałem powiedzieć, że … bardzo nam przykro z powodu tego, co się stało z twoimi rodzicami… – wyjąkał biedny blondyn nerwowo spoglądając na swoich przyjaciół. Unikali spoglądania w ich kierunku. – Myślę, że to nie fair, że cię wyrzucili z domu, bo… no wiesz… nie mieli prawa… w końcu to mogła być ich wina…, że ci się tak przytrafiło…
BJ czuł jak krew uderza mu do głowy. Gdyby nie fakt, że siedzieli w pubie i że kretyn widocznie się starał, ale mu kiepsko wychodziło… to by go chyba zabił.
–Robert. To nie choroba. Nie jest zaraźliwa i to nie skaza genetyczna. – Wycedził w końcu przez zęby. Powinni jakieś wykłady robić, bo głupota wartkim strumieniem się szerzyła.
–Nie, nie no my wiemy, że nie…– zapewnił Robert czerwieniąc się gwałtownie. Pewnie gdyby wierzył inaczej to by nigdy nie podszedł. – My wiemy, że to nie ‘ich’ wina. Nic nie mogą poradzić, że nie do końca są ‘normalni’.
Tony poderwał się z boksu i z pałającymi oczyma spojrzał na kolegę.
–A co jest normalne? Fundnąć jakiejś naiwniaczce dziecko i nie płacić alimentów? A może gwałcenie opornych kobiet pod pretekstem obowiązków małżeńskich jest normalne? – BJ wstał i przyciągnął do swojego boku drżącego przyjaciela, obojętnie spoglądając na skołowana minę ich kolegi.
–Robert doceniamy, że starasz się wyjść naprzeciw. Proszę cię jednak. Poczytaj w Internecie. Znajdź informacje i namów znajomych, aby poczytali zamiast wyciągać wnioski lub sugerować się jakimiś zabobonnymi wierzeniami.
–Sorry my na serio nic złego nie…
– Wiem. – Zapewnił go BJ. Tony tylko odwrócił głowę i oparł o jego ramię. Tłumiąc sekundowe zażenowanie BJ skoncentrował się na tym, co naprawdę było istotne. – Problem z tym, że ludzie bzdury gadają. A inni słuchają. Warto czasem użyć głowy.
–Wiemy. Sorry Tony. – Robert wydawał się na serio skruszony. – Nie przyszło nam na myśl, aby zweryfikować wiadomości, które obiły nam się o uszy. Przykro mi z tego powodu…
Tony wymusił uśmiech i spojrzał na kolegę. Wolno też odstąpił od BJ’a.
–Nie ma problemu. Jestem przewrażliwiony. A po za tym wkurza mnie, że ludzie nie używają głowy, choć wszyscy się mają za takich inteligentnych. Jestem gejem, nie znaczy to, że naskoczę na każdego faceta, który minie mnie na ulicy. My też mamy jakiś gust. A właściwie to raczej nie zadawalamy się byle, kim. – Tony mrugnął na BJ’a. Robert spłonił się uroczo i szybko pożegnał. BJ też się spłonił, ale wziął go za mankiet i wyprowadził z pubu.
Pędząc za zamyślonym mężczyzną Tony w końcu złapał go za ramię.
–Hej jesteś na mnie zły?
BJ spojrzał na niego jak na wariata, zaskoczony.
–Nie! Skąd ten pomysł?
–Nie wiem. – Tony wzruszył ramionami i ruszył do domu. – Wyglądałeś na podminowanego.
–Myślałem o głupocie ludzkiej. O tym jak są płytcy. Jak naiwni. Większość jest zwyczajnie ślepa. A ci, co są dość inteligentni, aby rozgarnąć ten mrok są obojętni i na nich jestem wkurzony najbardziej.
Tony z czułym uśmiechem szturchnął go ramieniem o ramię.
–Niektórzy mają dobre chęci…
–Wiesz, co się mówi o ‘dobrych chęciach’…– parsknął ironicznie BJ, trącając Tonego też. Z tym, że mężczyzna niemal padł. Śmiejąc się BJ złapał go w ostatniej chwili. Nadąsany Tony wepchnął ich do domu.
–Ja mam chęci…i to sporo.
–Mogę się założyć, że masz…– wymamrotał BJ.
–I wymagania …
–O, na pewno, że tak…
–Nie każdy mężczyzna byłby w stanie je zaspokoić… – Tony mruknął mu do ucha prowokująco. Dreszcz spłynął po grzebiecie BJ’a.
–Tony czy ty mnie podpuszczasz? – BJ zapytał śmiejącego się Tonego, próbując jednocześnie zrejterować. Tony jednak pchnął go na kanapę. Po czym niemal rzucił się na niego całym ciałem. Zderzenie wypchnęło im całe powietrze z płuc. Śmiejąc się BJ chciał go zepchnąć.
–Ja bym się tak na twoim miejscu nie kręcił…– mruknął Tony w szyję BJ’a. – Tylko mnie ‘ekscytujesz’ bardziej.
BJ zamarł. Tony wybuchnął kolejną salwą śmiechu. Cóż albo przeżywał jakieś dziwne załamanie nerwowe po przeżyciach w pubie… albo się upił… Gorąca i twarda ‘ekscytacja’ wbijała mu się w brzuch. Tony jeszcze wepchnął go mocnej. BJ normalnie bał się głębiej odetchnąć.
–Nie bądź taki przerażony kotku. – Tony podniósł głowę i spojrzał złośliwie na BJ’a – Masz swojego, takiego samego, całe swoje życie.
–No… nie całkiem takiego samego…
–Możemy porównać… – Tony poruszył brwiami.
–Nie dzięki. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła…– BJ przełknął głośno ślinę. Tony testował go już na różne sposoby. To na bank jakiś nowy. Tony przesunął się i przycisnął do niego jeszcze szczelniej. Ciało BJ’a zdawało się aprobować.
–Robisz to celowo.
–No oczywiście, że robię to celowo. –Tony mruknął z niedowierzaniem. Potarł nosem o lekko zarośnięty policzek przyjaciela. Uwielbiał ten chrzęst i lekkie pieczenie. Miał taką straszną ochotę go pocałować. Delikatnie przycisnął kącik ust do chropowatej skóry. Sama świadomość, że był tak blisko niego niemal upajała jego zmysły. Jego członek pulsował niezaspokojoną rządzą. Nieświadomie zaczął poruszać biodrami, jednocześnie przyciskając mocniej usta do szczęki BJ’a. Mężczyzna nawet nie drgnął. Nie oddychał nawet.
–Powiedz mi, jeśli mam przestać. – Tony wyszeptał całując małą ścieżkę w stronę jego ucha. Oddech BJ’a utknął na sekundę. Wielkie dłonie złapały szczupłe biodra i unieruchomiły skutecznie.
–Powiem, …jeśli będziesz miał przestać…
Tony uniósł ręce do góry i objął szerokie ramiona BJ’a. Spojrzał nie wiedząc, na co sobie może pozwolić a na co nie. BJ obserwował go równie uważnie. Najwyraźniej on też nie wiedział, na co może mu pozwolić…
–Mogę cię podręczyć? – Tony zapytał w końcu lekko zarumieniony. BJ parsknął śmiechem.
–Jak to miło z twojej strony, że pytasz.
–Wiesz kultura osobista i tak dalej…
–Ach, tak… rozumiem.
Tony uśmiechnął się i uniósł siadając na biodrach BJ’a. Wolno zdjął mu koszulkę. Nie odrywając od jego twarzy wzroku położył dłonie płasko na jego piersi.
–To w porządku? – Zapytał z wahaniem. Spoglądając na to arcydzieło i sunąc delikatnie palcami po każdym mięśniu. Wgłębieniu i wypukłości. Zamiast odpowiedzi z ust BJ’a wymknął się cichy jęk. Tony z fascynacją potarł małe sutki, które zareagowały natychmiast. Stwardniały i wpychały się w palce Tonego. Cały tors BJ’a pokryła gęsia skórka. Musiał też zagryźć usta, aby nie jęknąć ponownie.
Twarz Tonego wyrażała całą gamę emocji. Pragnienie, nieśmiałość i głód. BJ westchnął i przyciągnął go do siebie, kładąc na swojej nagiej piersi. Nie mógł znieść intensywności jego dotyku, jego spojrzenia. A już przede wszystkim jego pragnienia. Tony z niepokojem spojrzał na jego twarz.
–OK?
–Oczywiście. – BJ uśmiechnął się, aby go uspokoić. Czuł jak bardzo wali serce Tonego. Nie chciał, aby tak waliło. A przynajmniej nie z powodu strachu. – Czy już zaspokoiłeś swoja potrzebę dręczenia? – Zapytał z uśmiechem. Dziwnie miał nadzieję, że nie.
Tony rozpromienił się i zmrużył oczy w zastanowieniu. W końcu potrząsnął głową, że nie.
–Zamknij oczy. I nie podglądaj.
BJ uniósł brwi w zaskoczeniu na sekundę, ale zrobił jak mu kazano. Tony zamarł. Kurczę tak bardzo chciał… wszystkiego. Nie wiedział, co robić. Czy na serio mógł… leciutko? Tak niewinnie…? W końcu doszedł do wniosku, że musi. Może być jego jedyna szansa.
Pochylił się i musnął jego usta własnymi. To zaledwie potarcie było. BJ nie poruszył się ani w żaden widoczny sposób nie zareagował. Tony z kolei był tak podniecony, że z trudem mógł myśleć. Potarł znów ustami o najdelikatniejsze, najcudowniejsze wargi na ziemi. Przy kolejnym razie zatrzymał się na ułamek sekundy. A później na sekundę. BJ oddychał szybko przez nos. Nie powstrzymywał go jednak. Tony znów przycisnął swój boleśnie napięty członek do jego uda. Potrzebował ulgi w jakiejkolwiek formie mógł ją znaleźć. Błaganie jednak BJ, aby pozwolił mu po ujeżdżać jego nogę było zbyt upokarzające. Choć zrobiłby to gdyby miał pewność, że BJ mu pozwoli. Każda forma kontaktu doprowadzająca go do orgazmu była dobra w tym momencie.
–Kotku? –Tony wymamrotał wykorzystując poruszenie jego warg, jako pieszczotę. Miał nadzieję, że BJ odpowie. Mężczyzna nie był jednak w cienię bity. Po prostu odmruknął.
–Hm?
–Zrobisz coś dla mnie? – Jakiś mikron dzielił ich wargi, kiedy Tony mamrotał słowa. Mężczyzna uniósł brwi pytająco, nie otwierając oczu. Tony miał ochotę skakać z radości. Ale to by wymagało oderwania się od jego ciała. A o tym mowy nie było. To był teraz ryzykowny ruch, ale niech go licho, jeśli mógł się oprzeć pokusie.
–Kochanie…
–Mmmm…?
–Błagam. –Tony wymamrotał samemu zamykając oczy. Jego ramiona drżały z wysiłku. Jego żołądek zaciskał się boleśnie. Serce po prostu wyrywało się na wolność. Przysunął jeszcze o ułamek milimetra swoje usta do jego. – Poliż swoje wargi…
BJ znieruchomiał jeszcze bardziej. Tony miał wrażenie, że zaraz umrze. Każda sekunda była jak wieczność, a na dodatek jego serce wyznaczało rytm. Kiedy wreszcie miał zamiar się poddać i przeprosić. Poczuł delikatnie liźnięcie. Z zaskoczenia otwarł oczy. Po to tylko, aby się okazało, że piwne źrenice obserwują go z taką intensywnością, że Tony przez chwilę miał ochotę zamknąć oczy z powrotem. Chciał też pocałować BJ’a jak jeszcze nigdy, ale ostatecznie nie zrobił nic. Skupił się na opanowaniu jego rozpłomienionych zmysłów.
BJ wpatrywał się w twarz Tonego uważnie. Widział, w którym momencie zaczął przegrywać walkę ze sobą. A jeszcze nie był gotów. Szybkim ruchem obrócił ich i Tony znalazł się pod jego ciałem. Zdecydowanie wsunął kolano między nogi, młodszego mężczyzny i docisnął udo do jego obrzmiałego ciała. Doskonale zdawał sobie sprawę, że musiał cierpieć katusze. Tylko, dlatego że go pragnął…
–BJ?
–Ciii…teraz ty zamknij oczy.
–Och…– jęk wyrwał się z gardła Tonego wprost w usta BJ’a. Mężczyzna równie delikatnie i wolno, ale bardziej zdecydowanie potarł jego usta. Tony nawet nie zwalczał już własnych reakcji. Dociskał rytmicznie swój płonący członek do uda BJ’a. – Proszę… błagam…
–O co Tony? – BJ muskał raz za razem jego wargi torturując ich obu.
–O…o..o… o cokolwiek.
–Hmm…– kolejne muśnięcie było jeszcze bardziej stanowcze. W końcu Tony rozchylił usta, w głębi duszy starając się sobie nie robić nadziei na prawdziwy pocałunek.
BJ miał wrażenie, że jego własne serce oszalało. Waliło w jego głowie. Że z trudem mógł myśleć. Chciał go pocałować. Dręczenie ich obu było jednak… podniecające.
Delikatnie chwycił wypukłą wargę i ścisnął między własnymi. Tony jęknął prężąc się. Jak by zareagował na prawdziwy pocałunek? BJ spróbował skoncentrować się na tym, co robi, ale coraz bardziej napalał się. Jeszcze parę minut i nie będzie w stanie ukryć własnego podniecenia. Nie był pewien czy chciał, aby Tony wiedział o tym… już…
Znów przyszczypnął jego delikatne wargi. Lekko i wolniutko pieszcząc je własnymi. To było bardziej podniecające niż jakikolwiek inny pocałunek, który przeżył. Tony praktycznie wił się pod jego ciałem i BJ doskonale wiedział, czego on pragnął. Na osiągnięcie satysfakcji było całe mnóstwo sposobów…
–Chodź! – Poderwał się szybkim ruchem, a zaskoczony Tony patrzył na niego niemal nieobecnym wzrokiem. Zaróżowione policzki, urywany oddech i gwałtownie lizane usta. BJ czuł jak jego krew gęstnieje. Chwycił drżącą rękę Tonego i pociągnął go do sypialni. Tony wyglądał jakby miał, co najmniej dostać zawału. Pewnie wyobrażał sobie wszystko od najgorszego do najbardziej podniecającego scenariusza. BJ chwycił go i przytulił mocno.
–Idziemy się położyć do łóżka. Nie mówię, że będziemy uprawiać dziki, namiętny, wyuzdany seks…, ale spać też jeszcze nie musimy…– Tony wyglądał jakby miał się wywrócić. To jego twarz rozbłyskała nadzieją to znów pochmurniała nieufnością. –Chodź. Nie zobaczysz, co się stanie jak tak będziesz stał na środku mojego salonu. A ja będę w łóżku …sam…
Nawet nie zdołał dokończyć zdania a Tony już pchał go do sypialni, BJ roześmiał się. Jeeezz… to będzie …ciekawe. Pięć minut później obaj byli naszykowani do łóżka. Tony przebrany w podkoszulek i w bokserkach, w których spał, po szyje nakryty kołdrą. Wyglądał jak dziewica w noc poślubną. BJ skrył nerwowy chichot pod kaszlem i sam wślizgnął się pod kołdrę. Sypiał w starych spodenkach i nie miał zamiaru zmieniać przyzwyczajeń. Jego przyjaciel odkleił spojrzenie od jego nagiej piersi i nieśmiało spojrzał mu w oczy. W duszy BJ musiał przyznać, choćby przed samym sobą, że rozpalone spojrzenia Tonego mu pochlebiały.
–Tony, możesz się przytulić. – Rozkładając ramiona BJ zaprosił stremowanego chłopaka. Ten w ułamku sekundy był naklejony na nim. – Jesteś okropny.
–Ja?– Niemal pisnął Tony.– Czemu?
–Bo tak to robisz, co w twojej mocy aby dostać się do moich spodni a tak to zachowujesz się jak nieśmiała dziewica. Którą jesteś…– BJ roześmiał się lekko pociągając za jego koszulkę. Tony chwycił brzeg i naciągnął niemal do kolan.
–Zostaw. – Wymamrotał chowając zapłonioną twarz w jego nagiej piersi. – Jestem chudy i nadal kolorowy. Nie musisz na to patrzeć.
BJ bez zastanowienia wymierzył mu klapsa. Siarczystego.
–Zdaję sobie sprawę z tego, że jesteś chudy i kolorowy…jeszcze. – Szybkim sprawnym ruchem zerwał mu koszulkę przez głowę. – Jak napakuje na ciebie trochę mięsa to będę musiał baseballem oganiać facetów i kobiety od ciebie.
–Aale ty nie masz baseballu, kotku…– wymamrotał zauroczony Tony. Kontakt ich nagich ciał po prostu robił mu spięcie w obwodach. Aby móc myśleć potrzebowałby, choć kropli krwi w mózgu, a jego była zajęta w innym miejscu w tej chwili.
–Kupię… Dwa. – Mruknął BJ niezmiernie z siebie zadowolony. Cudownie zarumieniony Tony wpatrywał się w niego jak w obrazek. Cieszył się, że sprawił mu kilkoma słowami taką przyjemność. Zwłaszcza, że to była prawda. Przytulił lekko drżącego Tonego niemal naciągając na swoje ciało. Tony obsypał pocałunkami chyba każdy dostępny skrawek jego ramienia i szyi. BJ nie miał sił, aby się opierać. Ani jemu ani sobie samemu. Tony był zbyt słodki i kuszący dla jego własnego dobra. W końcu chwytając za jego krótkie włosy oderwał wędrujące gorące usta od swojego obojczyka. Chyba każde zakończenie nerwowe w jego ciele było pobudzone tymi wrażliwymi, ruchliwymi wargami. Tony zamglonym spojrzeniem spojrzał na niego z wyrzutem, jakby chciał zapytać, jak śmie mu przerywać. BJ uśmiechnął się.
–Kotku…– Tony w końcu zwerbalizował swój protest.
–Piesku…– przedrzeźnił go BJ z uśmiechem. Zastanawiał się na jak długo starczy mu woli, aby nie wycałować tych cudownych opuchniętych, lśniących ust…
–BJ!
–Tony!
–Nie mógłbyś wymyślić jakiegoś pieszczotliwego przezwiska dla mnie? – Tony nadąsał się wywijając swoją różowiutką wargę w dół. BJ nie mógł się powstrzymać i musiał złapać ją swoimi. Tony zapłonął w jego ramionach. Z całych sił przywarł do niego. Każdy milimetr ich skóry tarł o siebie. Jego usta niemal pożerały jego wargi. Gorący język próbował sforsować drogę do środka ust BJ’a. Ten jednak uciekł w bok. Tony jęknął i zaczął przepraszać. Opierając czoło o policzek BJ. Obaj oddychali szybko i z trudem.
–Nie chciałem, nie wiedziałem… przepraszam.
–Nie. Ciii…– BJ złapał jego szczupłą twarz w dłonie i zmusił do spojrzenia w oczy. – Wszystko dobrze, dobrze… obiecuję. Nie denerwuj się…
–Ale…
–Nie ma żadnego, ale… Po prostu chce dawkować…
–Co? – Tony zdawał się zbyt zagubiony, aby pojąć słowa BJ’a zwłaszcza, że nadal ocierał się swoim wzwodem o udo mężczyzny.
–Wszystko… przyjemność…
–Och…– kolejne słowa zostały stłumione gorącymi wargami BJ’a. Tony odpłynął. Nie przeżył nic bardziej erotycznego niż niewinny pocałunek jego ukochanego. Ich wargi jak w leniwym tańcu muskały się, ocierały. Więziły wzajemnie. Coraz mocnej i szybciej. Coraz intensywniej. Każda komórka ciała Tonego była jak zapalona pochodnia. Wymykająca się z pod kontroli. Miał wrażenie, że niedługo wpełznie do jego wnętrza. Chciał pogłębić pocałunek, ale się bał. Potrzebował jednak jak oddechu poczuć jego smak na języku. Szybko, więc przesunął usta na szyję BJ’a i polizał miejsce gdzie szaleńczy puls, współgrał z obłąkańczym tętnem jego krwi. Echem odbijającym się w jego rytmicznie drgającym penisie. Jego za obcisłe bokserki podrażniały delikatną przekrwioną skórkę. Miał ochotę zerwać z siebie przemoczony jego soczkami materiał. Gdyby dotknął nagim członkiem uda BJ’a prawdopodobnie natychmiast by wystrzelił, ale nie był wstanie myśleć o niczym innym. Musiał przestać zanim całkiem się zbłaźni. Albo zrobi coś głupiego. Dysząc i drżąc spróbował się odkleić od rozpalonego ciała BJ’a, obaj byli mokrzy od potu. BJ złapał go i przytulił z zmartwieniem spoglądając w jego twarz.
–Co się stało, baby?
Tony wybałuszył na niego oczy. A BJ nie mógł pojąć, o co chodzi. Na serio zaczynał się martwić. Tony rzucił się na niego, objął mocno za szyję i zaczął obcałowywać po całej twarzy śmiejąc się. BJ postanowił zaczekać aż ten atak szczenięcej miłości minie. Cokolwiek zrobił, aby uszczęśliwić tak bardzo swojego mężczyznę… musi zdecydowanie to powtórzyć.
Swojego mężczyznę…– to brzmiało absurdalnie wspaniale. BJ ucałował wiercącego się Tonego na nim i objął z całych sił w pasie. Członek jego przyjaciela ociekał na jego brzuch gdyż czubek wystawał ponad gumką. BJ z niedowierzanie obrócił ich i zajrzał na dół pod kołdrę. Nocna lampka dawał idealne światło.
–Jeezzz… czy ty gdzieś nie jesteś długi? – Wyrwało mu się zanim mógł się powstrzymać. Tony pisnął i w panice spróbował pociągnąć na siebie kołdrę. BJ stłumił śmiech i powstrzymał go bez trudu dociskając jego nadgarstki jedną ręka ponad jego głową.
–BJ! – Tony zaprotestował, umierając z zażenowania.
–CO?– Mężczyzna udał naiwnego i odrzucił kołdrę jeszcze dalej. Bez skrępowania ukazując jego własny imponujący wzwód wypychający przód jego miękkich spodenek. Był tak twardy, że gwoździe by mógł wbijać w kolejową szynę. Tony nie miał, czym się stresować. A może miał…?
–Kotku…
–Tak baby?
Tony znów się rozpromieniał, aż po oczach dawał, blaskiem jego bielutkiego uśmiechu. Aha. To wiadomo, o co chodzi. BJ chichocząc pocałował go delikatnie, nadal więżąc w delikatnym, ale mocnym uścisku. Tony lgnął do niego i jęczał cichutko. W końcu odwrócił się, aby złapać oddech.
–BJ dręczysz mnie… może byś mnie uwolnił? Ja…ja musze… iść… ja…och…– Tony nie sądził, że mu, choć z dwie komórki sprawnie działające w mózgu zostały. Żeby się o siebie ocierać. BJ zmiótł czubek jego głowy i wszelkie zawory bezpieczeństwa.
–Co musisz baby? Gdzie iść? – BJ pocałował jego szczękę, potem jego szyję. Nerwowo podrygujące Jabłko Adama. – Jeśli cię puszczę… nie będę już mógł cię tak dręczyć…
Tony potrzebował chwili, aby przetworzyć słowa na konkretne informacje.
–Ccczyli j–jak?
–Może tak? – Mruknął BJ liżąc jego szyję, skrobiąc zębami delikatną skórę.– A może tak…?– Polizał sutek Tonego. Wolno ssąc wypukłe stwardniało ciało. Mężczyzna niemal wyskoczył z łóżka. – A może tak…? – BJ przejechał czubkiem palca po jego torsie od obojczyka po obite żebra aż do pępka.
Tony jak zaczarowany patrzył za szorstkim palcem sunącym po jego ciele. Jego skołatany umysł jeszcze nie rejestrował dotyku, tylko sam obraz. BJ zaś obserwował jego.
Czarne źrenice tak bardzo rozszerzone, że niewiele pozostało koloru na obwódce. Chaotycznie opadająca pierś i niemal niekontrolowane, ruchy bioder. Jak kiedykolwiek mógł myśleć, że go nie kocha? Dumał w duszy BJ. Jak wielkim można być idiotom? Najwyraźniej patentowanym. Tony szamotał się pod jego delikatną pieszczotą. To nie było dość.
Więc jego ukochany musiał dostać więcej…
Bez ceremonialnie zsunął jego bokserki a protestujące usta uciszył językiem. Te ich poprzednie pocałunki były dziecięcą igraszką. Prawdziwy pocałunek był jak tajfun w porównaniu do podmuchu wiatru. BJ myślał, że chyba odleci. Gorąca wilgoć, która otoczyła jego zmysły była wszystkim, co kojarzyło mu się z szczęściem, podnieceniem, pragnieniem i miłością. To było jak znaleźć się w centrum własnego raju. Gorączkowo ssąc i pieszcząc język Tonego, zdejmował własne spodenki. Potrzebował kontaktu cielesnego i to natychmiast! Pół sekundy później znalazł się na rozpalonym ciele jego przyjaciela, ciasno opleciony jego nogami i wędrującymi rękami. Jego jedyną obawą było, nie zrobić jego wciąż zdrowiejącemu ciału, krzywdy. Przytrzymał większość ciężaru ciała na przedramionach. Jednocześnie dociskając jego domagające się uwagi krocze do płonącego członka i jąder Tonego. Obaj jęknęli. Tony jednak nie chciał zwolnić jego ust choćby po to, aby złapać oddech. BJ uśmiechnął się zadowolony. Jeśli to od niego będzie zależało? To spędzą każdą minutę całując się. To znaczy każdą, którą nie poświecą na kochanie się…
–Och, BJ… kochany… och… ja …mmm…– Tony wyprężył się znów, próbując znaleźć lepsze tarcie. Wystarczające, aby posłać go po za krawędź. Jego ciało było jak przeładowane. Niemal miał ochotę płakać z bólu, który nie był bólem.
–Szy… baby. Ja się tobą zajmę. – BJ omal czuł w własnym ciele wibracje przepływające przez ciało jego kochanka. Mógł się domyślić, że Tony przeżywa to o wiele intensywnej niż on, który wiedział, czego się spodziewać. Rozplótł miażdżące go niemal w pasie nogi i chwytając pod kolana rozsunął jego uda jak najszerzej się dało. Swoje kolana podciągnął pod nich i rozsunął tak, że znajdowały się pod wysoko uniesionymi udami Tonego. Ich przekrwione członki stykały się teraz na całej długości, trąc się o siebie i ociekając ich wspólnymi soczkami.
Przyjemności, jaką to posyłało do wnętrza ich ciał, niemal nie dało się wytrzymać. Tony jęczał poruszając się chaotycznie a BJ dociskał ich ciała razem. Kiedy nawet to nie pomogło, wziął w dłoń ich spragnione penisy i ścisnął, pieszcząc na całej długości. Posyłając Tonego praktycznie natychmiast w intensywny orgazm. A samemu eksplodując na wskutek ekstazy, jaką poczuł z powodu orgazmu jego przyjaciela. Głowa mu detonowała wszelkimi kolorami. Tony płakał i śmiał się na przemian. BJ miał ochotę wpełznąć do wnętrza jego ciała. I w tym właśnie momencie uświadomił sobie, że niczego bardziej nie pragnie niż połączyć ich ciała razem… często. Choć może nie natychmiast…
Kiedy po minucie czy dwóch Tony się nie uspokoił, BJ obrócił ich na bok i przycisnął do piersi szlochającego mężczyznę.
–Baby?
–Kocham, kiedy nazywasz mnie ‘baby’ – wyszeptał Tony zawstydzony, ale nieziemsko szczęśliwy. BJ otarł mu policzki i pocałował mocno i głęboko. Pieszcząc każdy zakamarek jego ust. Jego mężczyzna wprost rozpływał się w jego ramionach.
I jak potężne uczucie to było? Mieć taką władze nad kimś? Jak wielka odpowiedzialność? BJ pocałował go nawet mocnej. Sycąc się tym i uzależniając. Tony nawet nie zaprotestował tylko otwarł się na niego bardziej.
–A ja kocham ciebie, baby…– wyszeptał w skroń przytulonego do niego, oddychającego już spokojnie przyjaciela.
Tony zesztywniał lekko na sekundę, po czym delikatnie zaczął wcierać w płaski brzuch BJ’a ich zmieszane perłowe krople. Usatysfakcjonowany, że BJ go nie powstrzymał przytulił się, całując go w pierś i ułożył do snu wzdychając.
Nie uwierzył mu, ale to nic… miał mnóstwo czasu, aby mu udowodnić. Całe ich życie.


8


BJ leżał z zamkniętymi oczyma, tak nieruchomo jak tylko zdołał. Nie zmieniając rytmu oddechu ani nie napinając mięśni. Nie chciał spłoszyć zaledwie oddychającego za jego plecami Tonego. Jego przyjaciel najwyraźniej walczył z sobą, próbując zadecydować czy przejdzie numer z jego ocierającą się o BJ’a erekcją, czy nie. Trzeba było przyznać, że starał się zwalczyć pokusę. Drżącymi dłońmi obejmował BJ’a w pasie a policzek miał oparty o jego bark. Co rusz tłumił cichy jęk dociskając usta do jego skóry to znów lekko dociskając swoją erekcję do nagiego pośladka BJ’a. Musiał być biedak rozdarty. A już z pewnością staczał wewnętrzną walkę na całego. Szala skłaniała się żeby ulec pokusie i ulżyć obolałemu narządowi.
BJ w wspaniałym nastroju postanowił wspomóc niepewnego ukochanego i lekko poruszył się. Sprawiając, że członek Tonego wślizgnął się między jego pośladki. Szczęściem jęk Tonego zagłuszył jego własny. Teraz to już ciekawość go wręcz zżerała, co młodszy mężczyzna zrobi?
Tony znieruchomiał i wstrzymał oddech, wystraszony. Jego serce niemal obijało się o plecy BJ’a. Długą chwilę czekał bez tchu żeby sprawdzić czy BJ się obudził. Ten z trudem mógł powstrzymać śmiech. Obaj więc leżeli jak mumie. Każdy z innych powodów. W końcu Tony zrelaksował się i wolno przesunął dłonią po torsie BJ’a.
Nic żadnego drgnięcia.
Ośmielił się lekko i przesunął kciukiem po napiętym sutku BJ’a. Mężczyzna musiał zacisnąć zęby żeby nie jęknąć. Będą musieli wyeksplorować szerzej ten partykularny sposób doprowadzania go do obłędu. Nie chciałby pozbawiać Tonego, choć jednego sposobu na podniecanie go do granic możliwości. Tony znów pocałował go lekko w ramię i jakby nigdy nic wtulił mocniej w jego plecy. Jednocześnie wciskając swój członek głębiej między jego pośladki. BJ zacisnął powieki i starał się nie ruszyć ani nie reagować. Choć prawdą było, że miał nieodpartą potrzebę, aby wcisnąć tyłek w promieniujące gorącem, krocze jego Tonego. Fokus chłopie. To nie o ciebie chodzi. Jego baby eksperymentuje z seksem, trzeba mu pozwolić.
Tony zaczął wolniutko i delikatnie pocierać o zaczynające się rozgrzewać ciało BJ’a. Pot zrosił ich skórę i temperatura zaczęła wzrastać. Uczucie, jakie wzbudzało w nim samo pocieranie o jedno z jego najintymniejszych miejsc, było nie do opisania. BJ myślał, że wiele w życiu przeżył. Cóż mylił się i to bardzo. Nie przeżył do tej pory nic tak istotnego jak ta chwila. Jak moment, w którym uświadomił sobie, że kocha Anthonego. Delikatna szczupła dłoń pomknęła jak piórko po jego żebrach, następnie po boku. Trochę łaskotało i BJ napiął się instynktownie. Tony znów znieruchomiał. Leżeli chwilę. Palące pragnienie Tonego sprawiło jednak, że jego ostrożność straciła trochę na ostrości. O wiele szybciej niż poprzednio poruszył biodrami. Ledwie – zaledwie, ale to i tak niemal sprawiło, że westchnienie umknęło z ust BJ’a.
Jeszcze raz, dlaczego on się bawi w te podchody? Ach, tak… głodne usta Tonego przylgnęły do jego karku. Czubeczek języka nieśmiało rysował esy–floresy na jego wrażliwej skórze. Nigdy by nie podejrzewał, że to tak erogenne miejsce? Gęsia skórka spłynęła po jego torsie i plecach. Niemal boleśnie napięte sutki teraz już stały w pełnej atencji.
BJ miał ochotę je przyszczypnąć… musi poprosić później o to Tonego. Może zębami? Jęknął w duszy z narastającej frustracji. Jego własny wzwód domagał się własnej porcji zabawy. Jeszcze chwilkę…
Wędrująca dłoń Tonego znalazła drogę na jego biodro. Tam zatrzymała się na chwilę. Tony odchylił się lekko i najwyraźniej patrzył na jego pośladki. Zimne powietrze było jak szok dla jego nadwrażliwego, rozgrzanego ciała.
Tony podniecony i lekko dyszący poruszył biodrami na próbę. Z fascynacją patrzył jak jego członek ociera się o cudowne krągłe pośladki jego ukochanego. Pasowali idealnie. Czego by on nie dał żeby móc… och…
Drżącą dłonią przejechał po pośladku BJ’a. Później trochę śmielej. W końcu ujął swój członek w dłoń i czubkiem zaczął pocierać o nagrzaną skórę. W dół i w górę z dręczącą powolnością. Niemal nie krzyczał z rozkoszy. Zamiast tego zagryzł usta do krwi. Tak długo czekał, tak długo pragnął. Jego umysł pracował już w tylko jednym kierunku. Nic się nie liczyło, tylko zapach podnieconego ciała BJ’a i jego bliskość. Pomalutku wsunął się głębiej między idealne półkule i wyobraził sobie jakby to było… potrzeć jego ociekającym czubkiem o różową dziurkę tam skrytą… och… samo to niemal pchnęło go na wyżyny podniecenia. Nie, jeszcze nie…
BJ jakby czytając w jego myślach uniósł zgiętą w kolanie nogę i oparł o udo Tonego, dając mu szeroki i łatwy dostęp do każdego przepysznego zakamarka jego ciała. Tony myślał, że umrze. Ze strachu i z podniecenia jednocześnie. BJ jednak nie zrobił nic żeby go powstrzymać. Wręcz poruszył swoim tyłeczkiem ocierając się o przekrwiony organ Tonego i wyszarpując mu jęk z piersi. Jeśli BJ nie spał, najwyraźniej miał ochotę na zabawę… Tony zbyt długo i dobrze go znał, aby nie wiedzieć.
Z torturującą ich obu powolnością ponownie przesunął po jego szczelince. Starając się natrafić na jego maleńki, wrażliwy otworek. Myślał, że chyba nie wytrzyma tego napięcia. Po czwartej wycieszcie między tymi boskimi pośladkami zjechał członkiem aż do wewnętrznej strony jąder BJ’a.
Mężczyzna przestał udawać, że śpi. Jęczał lekko i poruszał biodrami starając się robić koliste ruchy. Obaj chcieli jak najwięcej tarcia. Tony jednak miał zamiar podręczyć BJ za igranie z nim. Z ogłupiająca powolnością namierzył czubkiem wejście do ciała BJ’a i przycisnął lekko. Obaj niemal nie wrzasnęli.
–Jeeezz…
–Mhm… nie bój się…
–Nn–nie boję idioto – wystękał w końcu BJ sapiąc. Chaotycznie poruszając biodrami chyba nie wiedział czy przysunąć się bardziej czy uciekać. – Tylko…ach…oo…takie …przyjemne…
–Mhm…ja nie…my… ja…oooch…– Tony nie dawał rady skoordynować myślenia z przyjemnością, która ogarnęła każdy jego zmysł. Jego usta były pełne smaku BJ’a, jego nos wypełniał ich zmieszany zapach seksu i podniecenia. Jego uszy wychwytywały najlżejsze westchnienie, najmniejszy jęk jego kochanka. Nie wiedział gdzie kończy się jego pragnienie a zaczyna BJ’a. Znów ocierali się o siebie nienasyceni.
BJ odwrócił głowę, chwycił Tonego za kark i przyciągnął do siebie, aby pocałować. Nie zdołałby wytrzymać choćby jeszcze sekundy bez jego smaku. Niemal westchnienie ulgi wyrwało się Tonemu. Ich języki splotły się nierozerwalnie. Długimi ramionami Tony oplótł pierś BJ’a i przytulił z całych sił.
–Tak bardzo cię kocham. Tak bardzo cię pragnę…
–Baby…och…tak…proszę.
–Jesteś mój, tylko mój! – Tony wsunął rękę pod kark BJ’a i drugą przycisnął go do swojego szczupłego ciała. BJ znów pocałował go z pasją, która odebrała im dech.
–Kochanie muszę… tak blisko…– pchnął biodra wciskając mocnej członek między pośladki BJ’a. – Mogę na ciebie?
–Och…Jeezz…tak! Baby…– BJ opuścił udo i wypchnął biodra do tyłu. Tony eksplodował zamierając na chwilę. Gorąca wilgoć prawie sparzyła plecy i pośladki BJ’a, wolno spływając pomiędzy nie. Tony drgnął kilka razy ocierając się o BJ’a a parę sekund później zaczął drżeć niekontrolowanie, dysząc. BJ chciał się obrócić i objąć, ale jak poprzedniej nocy. Tony delikatnie, ale stanowczo zaczął wcierać lśniące krople w ciało BJ’a. To samo w sobie było podniecające. BJ pozwolił mu na jego mały rytuał. W końcu nie mógł dłużej ignorować własnej dokuczliwej erekcji.
–Hej baby. – Odwrócił się i pociągnął zarumienionego mężczyznę w ramiona. Po długim pocałunku Tony odszepnął nieśmiało.
–Hej kotku.
BJ parsknął śmiechem.
–Masz zamiar dziś być nieśmiały?
–Wcale nie!– Oburzył się Tony, ale ukrył twarz w jego ramieniu.
–To dobrze. Musiałbym cię przekonywać, że to nie potrzebne, a mam ważniejszy problem w tej chwili…
Tony zerknął na niego z niepokojem. BJ roześmiany wziął jego dłoń i skierował na południe. Stalowo–srebrzyste oczy Tonego z okrąglały zabawnie.
–Przepraszam… nie wiedziałem… ja… ooch…mmm…– oblizał szybko usta, spojrzał w dół a później oblizał wargi jeszcze raz. Nerwowo uciekając spojrzeniem. Szczupłe, długie palce delikatnie zacisnęły się na twardym jak stal członku jego przyjaciela. BJ westchnął i nieświadomie poruszył biodrami.
–Nie musisz… wiesz… Tylko ja…och! – BJ zadrżał na całym ciele. Tony schylił się i polizał jego sutek. Wolno wsysając do wnętrza gorących ust spragnione ciało. To nie potrwa długo–pomyślał rozgorączkowany BJ.
–Mogę?
–Hm? – Nie bardzo BJ był w stanie określił, o co pytał Tony. Gdyż jego umysł znajdował się, na obecny moment, w zaciśniętej dłoni jego przyjaciela. Długimi posuwistymi ruchami pieszczącymi i gładzącymi każdy jego najczulszy punkt. Może nie dorównywał Tonemu w departamencie długości, ale był zdecydowanie grubszy i Tony chyba chciał doprowadzić go do utraty przytomności, intensywnymi pieszczotami.
–Pytałem czy mogę no wiesz… – Tony spojrzał wymownie w dół. Jego policzki pałały intensywną czerwienią. BJ myślał, że połknie język z zaskoczenia. Mocno i chciwie pocałował Tonego, niemal wsiąkając w niego. Po niekończących się minutach wziął twarz Tonego w dłonie i spojrzał w oczy poważnie. Tony sapał lekko.
–Wiesz, że jestem zdrowy i ja wiem, że ty też. Nie musimy używać żadnych zabezpieczeń, bo ufam, że teraz już nie będzie miejsca dla nikogo innego w naszym życiu. –Tony gwałtownie przytakiwał mu. – Możesz wszystko kochanie. Jestem cały twój.
–Och… ooo…kocham cię! – Tony rzucił się i zaczął całować każdy skrawek ciała BJ’a. Lizał i ssał drogę w dół. Nie pomijając żadnego z erogennych miejsc na ciele BJ’a. Mężczyzna nawet nie wiedział, że niektóre ma. Najwyraźniej obaj mieli, jeszcze wiele do nauczenia się…
Głuchy jęk wyrwał się z ust BJ’, kiedy gorący, mokry i sprytny język zaczął lizać całą długość jego penisa. Każda myśl, każda wątpliwość zmieniła się w czyste pragnienie. Tony wyczuł jego desperację i wolno wessał czubek do wnętrza swoich żarliwych ust. Tak na próbę…tylko odrobinkę… leciutko… malutko…
Tylko to szybko było nie dość. To wręcz było za mało. Jak wygłodniały człowiek rzucił się na napięty członek BJ’a i doprowadził go do szaleństwa. Językiem, ustami i dłońmi. Miał ochotę go połknąć. Nie mógł wyssać dość smaku ani jedwabistej przyjemności. Był uzależniony i bardzo, bardzo szczęśliwy z tego. BJ najwyraźniej też, bo złapał go za włosy i wystrzelił, kiedy obaj się tego najmniej spodziewali… Lekko dławiąc się Tony próbował nadążyć z przełykaniem. Nie miał zamiaru dobrowolnie oddać ani jednej kropelki. BJ wił się pod jego atakującymi ustami. Dopiero, kiedy Tony uznał, że BJ jest wystarczająco zadbany i czysty wpełznął na zarumienionego, lekko nieprzytomnego przyjaciela.
–Hej… ok?
–OK? … Jeezzz baby to było znacznie bardziej niż okej. To było…–BJ spojrzał w ukochane oczy i rozpromienił się.– Było po prostu cudowanie.
Szczęśliwy Tony skrył twarz w jego karku i objął z całych sił.
–Tak bardzo cię kocham…
–Ja też, baby!
Tony poderwał głowę, aby spojrzeć na poważnie brzmiącego mężczyznę.
–Naprawdę kochanie. –BJ pogłaskał jego policzek z czułością. – Nic się nie martw. Udowodnię ci to.
Nie wierząc, ale i tak ciesząc się nieprzytomnie Tony obcałował go z całą pasją i miłością, jaką czuł dla mężczyzny.

***

–BJ?
–Hm? – Mężczyzna wziął mydło i lekko namydlał smukłą linie pleców Tonego. On na serio musi przytyć. Dało się policzyć wszystkie żebra. I BJ czuł się jakoś winny z tego powodu. Tony odchrząknął wyrywając go z zamyślenia.
– Cczy…my? Teraz… no wiesz…
–Jesteśmy razem, tak? – Śliskie dłonie przesunęły się na dość gwałtownie unoszącą się i opadającą pierś Tonego. Serce niemal kołatało o wnętrze jego dłoni. B


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna -> Erotyczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin