Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Duma i Uprzedzenie [B] Rozdział 2 (24.06)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
polly
Administrator



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:51, 23 Cze 2009    Temat postu: Duma i Uprzedzenie [B] Rozdział 2 (24.06)

Boję się streszczać, bo prawdopodobnie opowiem całą fabułę. Skomentuję to tylko oznaczeniami.

[OOC]

[AU/AH]

BETA: satan
OPRAWA GRAFICZNA: satan
OGÓLNE WIELKIE PODZIĘKOWANIA: satan

opowiadanie dostępne również na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
To lecimy z tym koksem.






http://www.youtube.com/watch?v=UyI5Noafito&feature=related
Cold War Kids – Hang me up to dry



W przestronnym, oszklonym i bardzo jasnym pomieszczeniu panowała całkowita cisza. Rosalie Hale, siedząc na fotelu, nerwowo spoglądała na drzwi gabinetu należącego do jednego z najbardziej znanych producentów filmowych na świecie. Wiedziała, że ostatnie projekty wyrobiły jej niezłą markę. A teraz marzenie może się spełnić!

Od dziecka kochała kino i książki. Niejednokrotnie oglądając na ekranie historie wojenne, sensacyjne, czy romantyczne chciała uczestniczyć w ich powstawaniu. W szkole zapisała się na kółko teatralne, jednak szybko zdała sobie sprawę z tego, że aktorką jest bardzo przeciętną, więc zaczęła pisać scenariusze dla swojej grupy. Z tym szło jej znacznie lepiej. Jej dialogi przesiąknięte były emocjami i pasją, co doceniane było na różnego rodzaju konkursach dla młodzieży. Z tego powodu wybrała studia związane z kinem i teatrem. Po jakimś czasie zrezygnowała z funkcji scenarzysty na rzecz reżyserii. I tu odnalazła swoje powołanie.

Na zajęciach zauroczyła profesorów, którzy szepnęli o jej umiejętnościach znajomym z branży. Tak nakręciła swój pierwszy film, traktujący o trudnej młodzieży. Wzruszająca, przejmująca do szpiku kości historia okazała się strzałem w dziesiątkę. Recenzenci chwalili ją za to, że potrafiła wczuć się w sytuacje bohaterów, wydobywać emocje, ukazywać sceny tak, że wyglądały naturalnie, a jednocześnie wprost boleśnie piękne. Sukces kolejnych produkcji zapewnił jej rozgłos, który teraz był potrzebny.

Kiedy decydowała o swojej reżyserskiej przyszłości jej przyjaciółka z dzieciństwa, Alice Cullen, przyniosła do ich mieszkania kilka książek Jane Austen. Zakochały się w „Dumie i Uprzedzeniu”. Wypożyczyły wszelkie możliwe ekranizacje i doszły do wniosku, że żadna kinowa wersja im się nie podoba. Dlatego Allie wymogła na Rose obietnicę, że kiedy ta zdobędzie sławę, nakręci porządną wersję perypetii Lizzy Bennet. Kilka dni temu, podczas kolacji przyjaciółka przypomniała jej o tym przyrzeczeniu. Rosalie rozpaliła gorąca potrzeba zrealizowania pomysłu. Potrzebowała wytwórni filmowej, która zainteresuje się adaptacją powieści, aktorów, ekipy realizatorskiej. Miała głowę nabitą niesamowitą ideą, kilka typów co do odtwórców ról, oraz charakteryzatorkę, swoją przyjaciółkę, niezawodną Alice Cullen.
Wreszcie rozmyślania Rosalie przerwał dźwięk telefonu. Sekretarka, wyglądająca jak przebrzmiała gwiazda filmów dla dorosłych, nacisnęła jakiś przycisk, nie przerywając malowania paznokci na kolor krwistoczerwony.

- Pan Black może panią teraz przyjąć - powiedziała, nie odrywając wzroku od swoich dłoni. Rose wstała i ruszyła w stronę gabinetu, mocno stukając obcasami na śliskiej, gładkiej powierzchni parkietu. Zapukała do drzwi, w odpowiedzi usłyszała „proszę wejść, pani Hale”. Zamknęła na chwilę oczy, wygładziła spódnicę, uniosła głowę i żywo wkroczyła do pomieszczenia.
Jej oczom ukazał się pokój, który stylistyką nie odbiegał od holu. Jasny, nowoczesny gabinet onieśmielał sterylnością. Nigdy nie lubiła takiego bezpłciowego, w jej mniemaniu, stylu. Znad biurka podszedł do niej wysoki, przystojny mężczyzna. Grzecznie przywitał się i wskazał jej ręką fotel. Zdawał się być osobą konkretną, bezpośrednią i nie znoszącą sprzeciwu.

- Co panią do mnie sprowadza? - powiedział mocnym, potężnym głosem.

- Pomysł na stuprocentowy hit, panie Black.




http://www.youtube.com/watch?v=JKc_yPkv2kU
Mando diao – Down In The Past



Bella obudziła się z niesamowitym bólem głowy. "Nigdy w życiu nie wypiję już ani kropli alkoholu. Przeklęty Mike!" - pomyślała, szukając ręką przycisku, który wyłącza przeraźliwie głośny alarm w budziku. Zczołgała się z łóżka i powlokła się pod prysznic. Wrzątek objął jej ciało, więc szybkim ruchem przekręciła kurek z zimną wodą. Nałożyła na włosy szampon truskawkowy, po czym dokładnie go spłukała. Stała nad strumieniem długo, tak jakby chciała by spłynął z niej kac. Bezskutecznie. Owinęła się miękkim ręcznikiem i skierowała się do sypialni. Po drodze strąciła wazon ze sztucznymi kwiatami, ale nie miała teraz głowy do sprzątania. Do niczego nie miała teraz głowy.

Złapała jeansy, czarną koszulkę na ramiączkach i dość dużą chustę w kwiaty, po czym ułożyła ją finezyjnie wokół szyi. W pośpiechu zrobiła sobie kilka kanapek, złapała skórzaną torbę, włożyła do niej pieniądze i z wilgotnymi włosami wyszła z mieszkania. Kiedy była za rogiem ulicy przypomniała sobie, że zostawiła komórkę na nocnej szafce. W pośpiechu wróciła do domu, złapała telefon, po czym usiadła na stołku i policzyła do dziesięciu. Była przesądna od dziecka, tego nauczyła ją babcia.

Kiedy dotarła wreszcie na Madison Street, była spóźniona jakieś pół godziny. Szybkim krokiem przeszła przez drzwi wejściowe teatru i skierowała się do garderoby. Tam czekała na nią wściekła Ellie.

- Gdzieś ty się podziewała?! Jeszcze dwie minuty i musiałabym przestać cię kryć, Bello! Zaraz wpadnie tu James i chyba cię rozszarpie, jeżeli zaraz nie pojawisz się na próbie! - grzmiała dziewczyna. Była bardzo niska, ale miała twarz anioła. Rzadko się wściekała, a jeżeli już to robiła, to Bell wiedziała, że ma kłopoty. Rzuciła więc torbę w kąt, uprzednio chowając telefon do kieszeni spodni i wyciągając swoją rolę.

Kiedy weszła na scenę, na miejscu byli już wszyscy. James prowadził dialog z Mike'iem, Angie rozmawiała przez komórkę, grupka innych ludzi czytała scenariusz i prowadziła ożywioną dyskusję. Mike zauważył próbującą złapać oddech Bellę i poprosił ją, aby podeszła. James odwrócił się w jej stronę i jego piękne, magnetyzujące spojrzenie natrafiło na nią. Uśmiechnął się do niej, a ona odpowiedziała mu tym samym.

Nigdy nie umiała kontrolować swojego ciała w jego obecności. Nie mogła oddychać, w dole jej brzucha pojawiał się ból, którego nie potrafiła się wyzbyć, jej policzki oblewał koszmarny rumieniec. Nienawidziła go za to i kochała zarazem.

- Bello - zaczął Mike - w środę w centrum Bassa odbędzie się casting, który powinien cię zainteresować. - Swoje słowa skwitował tajemniczym uśmieszkiem. Bez słowa zabrała z jego rąk kartkę, którą jej wręczał. Zaczęła czytać na głos.

- BJ&EC Pictures zaprasza na casting do nowej produkcji w reżyserii Rosalie Hale - mocne nazwisko - Bell mruknęła pod nosem - Ekranizacja dzieła Jane Austen - "Duma i Uprzedzenie" - w tym momencie z ust Isabelli wydobył się nieokreślony dźwięk podniecenia - Poszukiwani są aktorzy do ról: Elizabeth Bennet, Jane Bennet, Lydii Bennet, Kitty Bennet, k. Wickhama, Charlesa Bingleya... - Mike, po co mi to...

- Szykuj sukienkę na środę. Idziemy na casting.

- Nie ma mowy. Ja i film? W żadnym wypadku. Nie nadaję się do tego.

- Nie pleć bzdur, Bells. Byłabyś świetną Lizzy - wymruczał seksownym głosem James.

- Wiecie ile będzie chętnych? Nie mam szans - dodała.

- To polecenie służbowe - zakończył James. Uśmiechnął się i ruszył w stronę wyjścia, a próba do „Snu nocy letniej” się rozpoczęła.




Piękna blondynka stała w deszczu z przygnębionym wyrazem twarzy. Jej misternie ułożona fryzura podzieliła los makijażu - zniknęła pod strugami wody. Rozglądała się po ulicy, szukając znajomej sylwetki. Nic z tego. Zrezygnowana, odwróciła się i wtedy napotkała ukochaną twarz. Bajecznie przystojny brunet uśmiechnął się do niej promiennie podchodząc bardzo blisko niej.

- A jednak jesteś. Przegrałaś.

- Wygrałam - Wyszeptała i pocałowała go.

- Cięcie! - wykrzyknął reżyser. - Dziękujemy za owocną współpracę.

Na planie rozległy się oklaski. Blondynka odwróciła się z olbrzymim uśmiechem w stronę chłopaka, którego przed chwilą całowała. Nie było go. Rozejrzała się ponownie, ale widziała tylko tłumy ludzi z ekipy. Nie było Edwarda. Znalazła go rozmawiającego z reżyserem. Gdy zobaczył jej rozanieloną twarz, odwrócił się i poszedł w stronę auta. Nie rozumiała jego zachowania. Odkąd spędzili że sobą noc, on ciągle jej unikał. A wydawało się, że także jest zainteresowany...

Edward z ulgą usiadł za kierownicą. Miał serdecznie dość Tanyi. Myślał, że jest dojrzalsza, ale zachowywała się jak zakochana nastolatka. Nienawidził tego u kobiet. Kiedy wkładał kluczyki do stacyjki usłyszał pukanie do okna. Jeszcze tego mu brakowało. Przecież teraz przed nią nie ucieknie. Nacisnął guzik i szyba po stronie pasażera się uchyliła.

- Ed, co się z tobą dzieje?

- Nic - powiedział patrząc jej w oczy. - Nie rozumiem o co ci chodzi.

Nastała cisza, a oczy dziewczyny zaszły jakąś mgłą. Tylko nie to.

- Myślałam...

- Co myślałaś? - przerwał jej nagle - że spotkamy sie przy ołtarzu? No cóż, rozczaruję cię. Żegnaj Tanya.

Odjechał z piskiem opon. Zobaczył, że na wyświetlaczu jego komórki odnotowane zostały trzy nieodebrane połączenia pochodzące od Rosalie. Nacisnął zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Cześć Rose, co słychać?

- Hej, Ed. Mam sprawę, prośbę, pytanie. Nazwij to jak chcesz. Zastanawiam się, czy to rozmowa na telefon... - zaczęła.

- Kolacja? - zapytał bez chwili zastanowienia.

- Czemu nie? Może to nawet lepiej. Nasza restauracja o 19? Może fanki cię tym razem nie zjedzą?- Zażartowała. Miała jednak powody do obaw. Edward uwielbiał bowiem zwracać na siebie uwagę tłumów, które były w niego zapatrzone. Dziewczyny nie dawały mu przejść przez ulicę, co trzecie dziecko w stanach nosiło jego imię. Był traktowany jak bożek. Jego matka, Lilly Cullen, była wielką aktorką o nadzwyczajnej urodzie i niezwykłym talencie. Ojciec, znany kompozytor filmowy, pchał syna w show biznes, od kiedy maluch nauczył się uśmiechać. Edward nigdy nie miał mu tego za złe. Dzięki znajomościom rodziciela dostał pierwszą poważną rolę. Grał dziesięcioletniego, nadpobudliwego ruchowo chłopca, który uspokajał się jedynie przy fortepianie. Film dostał pełno nagród, w tym kilka Oscarów. Niesamowity sukces pchnął jego karierę do przodu, reżyserzy podsuwali mu coraz to nowe i ciekawsze scenariusze. Szybko stał się gwiazdą, jednym z najlepiej zarabiających aktorów. Życie w świetle reflektorów czule łechtało jego wrodzoną próżność, nie miał pojęcia, jak wygląda egzystencja zwykłych śmiertelników. I szczerze, nie chciał go mieć.

- Przyjadę po ciebie. Allie idzie z nami?

- Rita zatrzymała ją w pracowni. W każdym razie czekam. Do zobaczenia. Całuski Ed- zaświergotała i wyłączyła się. On, Rose, Martha i Alice, jego kuzynka, od wielu lat bardzo się przyjaźnili. Kilkanaście miesięcy temu dołączyła do nich także Natalie, ekscentryczna siostra Heatha Morrisona, dobrego znajomego Edwarda. Jako jedyna, po spędzonej z nim nocy, nie wzięła sobie tego epizodu do serca i zajęła się swoimi sprawami. Okazała się jednak ogniwem, którego brakowało przyjaciołom.

Media oczywiście co chwilę rozpisywały się o gorących romansach Cullena, ale on nic sobie z tego nie robił. Wszyscy wiedzieli o jego bujnym życiu seksualnym z gazet i plotkarskich stron internetowych. Paparazzi obserwowali każdy jego krok, zupełnie się z tym nie kryjąc. Nie miał żadnej prywatności.



Carlisle właśnie kończył nagrywanie ścieżki dźwiękowej do nowego, łzawego i kiczowatego melodramatu, który, jak przypuszczał, stanie się hitem. Już w trakcie podpisywania umowy wiedział, jak powinien wyglądać soundtrack do tego filmu. Zawsze tak było. Jeśli chcesz porządnie zarobić na swojej produkcji, musisz najpierw dać zarobić kompozytorowi.

Do studia weszła Esme, jego żona, która trzymała telefon, zasłaniając drugą ręką słuchawkę.

- Kochanie, to do ciebie. Jacob Black - szepnęła i uśmiechnęła się promiennie - już z nim rozmawiałam. Szykuje się duża produkcja, do której mam napisać scenariusz. To „Duma i Uprzedzenie”. Zgadnij, kto zagra główną męską rolę - zachichotała i podała mu telefon.

- Carlisle Cullen. Słucham, panie Black.

- Witam. Zapewne żona przekazała panu radosną nowinę. - Zażartował Jacob.

- Tak, Esme coś wspominała.

- Chciałbym, aby to pan stworzył ścieżkę dźwiękową do Dumy i Uprzedzenia. Pragnę nadmienić, że nie będzie to kolejna nudna ekranizacja, a produkcja z prawdziwego zdarzenia. Nawet pański syn, Edward, za namową reżyserki, wczoraj wieczorem zgodził się zagrać pana Darcy'ego! Reszta obsady jest równie doborowa.

- Tak, domyślam się.

- Jeśli chodzi o honorarium...

- Dogadamy się w tej sprawie. Zgadzam się.

Carlisle zawsze wiedział, w co zainwestować pracę i czas. Słyszał już o tym projekcie BJ&EC Pictures i spodziewał się dla niego kilku Oscarów i Złotych Globów. Miał nadzieję na nagrodę dla swojego syna, żony, nawet dla siebie. Nie prowadził działalności charytatywnej. Lubił być nagradzany za swoje wysiłki. To dzięki niemu film miał mieć rewelacyjną oprawę dźwiękową. To dobór piosenki przewodniej, obok nazwisk aktorów często przyciągał ludzi do kin.
Esme, która przysłuchiwała się zakończonej właśnie rozmowie usiadła mężowi na kolanach i pocałowała go w policzek.

- Kochanie, co byś powiedział, gdybym urządziła dzisiaj kolację dla nas, Edwarda i Emmetta? Tak dawno ich u nas nie było.

- Świetny pomysł. - jakby na potwierdzenie tych słów posłał żonie ciepły uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez polly dnia Wto 9:19, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eileen
Obserwator



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:59, 23 Cze 2009    Temat postu:

No, ja już to znałam:) Ale podoba mi sięSmile Miło mi bardzo, że mogę to przeczytać raz jeszcze:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xAlice
Obserwator



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:14, 23 Cze 2009    Temat postu:

a o czym to jest, bo nie czytałam.?
czy mógłby ktoś skrócić tak w dwóch zdaniach?
byłabym wdzięczna Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kroopeczkaa
Gość



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:41, 23 Cze 2009    Temat postu:

To jest świetne! Zwykle nie stwierdzam tego po pierwszym rozdziale, ale tutaj z czystym sumieniem mogę.
Z czymś takim się jeszcze nie spotkałam.
Masz ładny styl, znakomitą betę i co najważniejsze, pomysł Smile I oprawa graficzna, aż zachęca do czytania.
Z niecieprliwością czekam na drugi rozdział, bo w stu procentach, jeszcze tu zajrzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eileen
Obserwator



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:02, 23 Cze 2009    Temat postu:

Bo to jest naprawdę świetne, a ja na pewno będę czytałaSmile I każdemu polecam, gorąco:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly
Administrator



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:15, 23 Cze 2009    Temat postu:

Nie przesadzajmy, ff jest słaby. Przynajmniej na początku. Opowiada o życiu młodych anglików, którzy zaaferowani są pracą przy jednej z najbardziej oczekiwanych produkcji, tytułowej "Dumy i Uprzedzenia". Postacie są niekanoniczne. Postaram się kiedyś zaskoczyć i nie robić z tego ff'a przewidywalnej historyjki dla ubogich.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kroopeczkaa
Gość



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:18, 24 Cze 2009    Temat postu:

To dobrze, że postacie nie są kanoniczne. Przynajmniej dla mnie, bo kanon może się znudzić.
Polly, nie bądź taka skromna. Jakby ff był słaby to ktoś by o tym powiedział. A póki co, są tu same pochwały Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scontenta
Obserwator



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica Polskiego Złota
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:35, 24 Cze 2009    Temat postu:

Oo! Byłam nastawiona na całkowicie inną fabułę. Niedawno przeczytałam "Dumę i Uprzedzenie" i bardzo się cieszyłam, że poznam historię Elżbiety i Pana Darcy'ego przez pryzmat zmierzchowych postaci, ale nie Smile
Na razie trudno mi ocenić, bo to dopiero pierwszy (trochę krótki) rozdział Wink
Wielki, potężny plus za Cold War Kids Very HappyVery Happy
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czzz
Gość



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:04, 24 Cze 2009    Temat postu:

kiedy można się spodziewac kolejnego rozdziału? bo fajne to takie... lekkie i przyjemne! Smile
przynajmniej na razie! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly
Administrator



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:27, 24 Cze 2009    Temat postu:

Chyba dzisiaj. Jak tekst wróci od bety, czyli satanka xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czzz
Gość



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:30, 24 Cze 2009    Temat postu:

o to fajnie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly
Administrator



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:32, 24 Cze 2009    Temat postu:





Jasper Withlock obudził się zanim jeszcze zadzwonił alarm budzika. Spał bardzo lekkim snem, denerwował się przed dzisiejszym castingiem. Nie był on pierwszym w jego życiu, wcześniej wielokrotnie stawał w szranki o role z innymi aktorami. Na ogół zarabiał na życie grając epizodyczne postacie w serialach i trzecioplanowe w filmach. Jako dziecko marzył o wielkiej karierze aktorskiej, teraz jednak nie miał pojęcia, dlaczego mu się to nie udało. Skończył profesjonalną szkołę z wyróżnieniem, był dość przystojny, jak mówiły mu jego koleżanki, elastyczny, mógł zagrać każdego. Nigdy jednak nie był na castingu do filmu kostiumowego. Był ciekawy, jak taka praca może wyglądać.
Wyszedł z domu i założył na uszy słuchawki, po czym włączył swój odtwarzacz mp3, by trochę się zrelaksować. Dotarł pod centrum Bassa pół godziny przed czasem, więc czekał przed wejściem budynku wraz z innymi desperatami, których widywał na innych przesłuchaniach. Na pięć minut przed dziesiątą zjawiło się już bardzo dużo ludzi, więc dozorca otworzył drzwi. Jasper wypełnił kwestionariusz podając swoje dane, osiągnięcia, zainteresowania, oraz rolę, w której chciałby wystąpić. Zakreślił Wickhama i Bingleya. Rola Darcy’ego była już zaklepana przez sławnego Edwarda Cullena, zresztą Jazz nie miał ochoty grać odpychającego, zimnego i ponurego człowieka. Jego natura i usposobienie na to nie pozwalały.
Dostał numerek i podszedł do automatu z kawą. Mimo wcześniejszego przyjścia, mógł wejść na przesłuchanie dopiero za dwie godziny. Wrzucił monetę do urządzenia, nacisnął przycisk i po chwili ciepły, stawiający na nogi płyn był już gotowy. Jazz oparł się o ścianę i zaczął nucić jakiś rockowy kawałek, który właśnie odgrywał jego odtwarzacz. W pewnym momencie do maszyny podeszła szczupła dziewczyna o delikatnej urodzie i ciemnych brązowych włosach. Była śliczna. Wrzuciła pieniądze, nacisnęła odpowiedni przycisk, jednak nie się nie działo. Zirytowana kopnęła urządzenie i mruknęła jakieś przekleństwo pod nosem. Jasper wyciągnął słuchawki z uszu, podszedł do niej spokojnym krokiem i trzepnął automat w jego bok. Wyleciał plastikowy kubek i wypełnił się kawą. Dziewczyna rozanielona spoglądała to na niego, to na oporną maszynę.
- Gratuluję! Bella – powiedziała.
- Jasper. – Wyciągnął do niej rękę, którą dziewczyna uścisnęła. Złapała dwa kubki, po czym patrząc na chłopaka zapytała - Jesteś tutaj sam? Jeżeli tak, to zapraszam cię do nas - uśmiechnęła się delikatnie.
- Prowadź – na te słowa całkowicie się wyszczerzyła, a następnie skierowała się w stronę nieco oddalonego filara. – O jaką rolę się starasz? – dodał.
- To dość żałosne - Elizabeth Bennet, może Jane. Zobaczymy. A ty?
- Bingley, może Wickham. Przy odrobinie szczęścia zostaniemy parą – w odpowiedzi Bella zarumieniła się i próbowała to ukryć rozśmiewając się w głos.



Rosalie wraz z producentem i kilkoma innymi osobami siedziała za stołem i przesłuchiwała aktorów. Poziom był szokująco niski. Przez dwie godziny oglądano kobiety zmagające się z rolą Elisabeth i mężczyzn, którzy nieudolnie odgrywali postać Charles’a Bingleya. Nikt jednak nie spełniał nawet jej minimalnych wymagań. Powoli traciła nadzieję na oczekiwany wielki hit. Wtedy do pokoju weszła piękna, smukła, ciemnowłosa dziewczyna. Rose poprawiła się delikatnie w fotelu i kątem oka zauważyła, że Jacob robi to samo.
- Nazywam się Isabella Swan, interesuje mnie rola Lizzy.
Mówiła ładnym, melodyjnym głosem. Dostała fragment scenariusza i po chwili zmieniła się w przygotowaną przez siebie postać. Była idealna jako zuchwała, ale inteligentna i pełna życia panna Bennet.
- Grasz na fortepianie?
- Niestety nie, ale bardzo szybko się uczę – odpowiedziała z błyskiem w oku.
- Z twojego kwestionariusza wynika, że nie grałaś dotąd w filmach…
- Tak, to prawda. Ale od wielu lat gram w teatrze.
- A chodziłaś wcześniej na castingi?
- Nie, to mój pierwszy raz. Przyjaciel mnie namówił, ale prawdę mówiąc, najbardziej skusił mnie temat produkcji – odpowiedziała radośnie.
- Wspaniale, dziękujemy. Odezwiemy się do pani.
Nie wiedzieć czemu, Rose wiedziała, że to nastąpi.
Po krótkiej przerwie, podczas której uzgodnili, że prawdopodobnie to Swan zagra rolę Lizzy, przed komisją pojawili się mężczyźni, którzy doskonale nadawali się do ról Bingleya i Wickhama. Pod koniec dnia do pokoju weszła Tanya Goldfield. Tego Hale się nie spodziewała.
- Witaj Rosie! –prawie krzyknęła Tee. - Byłam pewna, że do mnie zadzwonicie, ale nie chciałam już dłużej czekać. Obawiałam się, że Elisabeth ucieknie mi sprzed nosa!
- Dzień dobry panno Goldfield – powiedział szorstkim tonem Jacob Black. – Rola, którą panią interesuje jest już obsadzona. - Oczy dziewczyny rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów, a następnie pojawiły się w nich rozczarowanie i gniew. Uwagi zachowała jednak dla siebie.
- Jednakże proponujemy pani odegranie roli Jane. Myślę, że lepiej pani do niej pasuje – odpowiedziała Rosalie zmęczonym głosem. Te kilkanaście godzin dawało się jej we znaki. Była jednak usatysfakcjonowana. Odnalazła aktorów, którzy prawdopodobnie doskonale spełnią swoje zadanie.

Przy metalowym biurku, na którym znajdował się laptop, ramka na zdjęcia, przedstawiająca parę po 60-tce, druga, tym razem pluszowa, z fotografią, na której szczerzyła się czwórka osiemnastolatków, ryza białych kartek i małe, kolorowe karteczki na notatki, poprzyklejane naokoło wolnej przestrzeni stołu, siedziała blondynka. Przeszukiwała swoją wielką, skórzaną torbę. W pewnym momencie na jej twarzy zawitał triumfalny uśmiech. Znalazła telefon komórkowy, który uparcie oznajmiał przyjście smsa. Wyświetliła wiadomość i po chwili mruknęła do siebie.
- Pieprzone reklamy.
Kolejny dzwonek, tym razem docierający z laptopa, powiadomił ją o oczekującej rozmowie przez Skype’a. Allie.
- Cześć, słońce – powiedziała entuzjastycznie dziewczyna.
- Hej – odburknęła Alice. – Martha, rzucam pracę.
- Ile razy to już słyszałam? Co tym razem?
- Rita to wariatka. Powinni płacić mi dodatek za szczególne przeżycia psychiczne. Poza tym, Rose niedługo startuje z Dumą i Uprzedzeniem. Chyba tym się teraz zajmę. Do tego, nie wiem, czy wiesz, ale Gabriel mnie zostawił - rzuciła obojętnie.
- Jezu, Allie, tak mi przykro…
- Niepotrzebnie. W sumie dobrze wyszło. To nie było to. Polly? 19?
- Zobaczymy, czy Julius czegoś nie wymyśli. Pieprzony, różowy…
- Martha Marlow proszona do biura Juliusa Shtainberga - odezwał się słodki głos recepcjonistki, nieznacznie zniekształcony przez głośnik.
- Ściany mają uszy. Pa, Allie - szepnęła Martha i nacisnęła wielką czerwoną słuchawkę migoczącą na ekranie.
Zebrała zawartość torby, którą przy przeszukiwaniu komórki przeniosła na biurko i szybkim krokiem ruszyła w stronę wind. Kątem oka spojrzała na schody, karcąc się w duchu, że nie wybrała tej drogi, gdyż kolejny raz zamierzała rozpocząć dietę odchudzającą. Było jej to całkowicie zbędne. Wszyscy zgodnie twierdzili, że ma idealne, szalenie kobiece kształty. Mężczyźni nigdy nie odrywali od niej wzroku, kiedy przechodziła obok. Była wysoką, piękną blondynką, nieraz uważaną za siostrę Rosalie Hale. W czasach liceum często wkręcały znajomych, zamieniając się miejscami.
Przed biurem prezesa stała mała grupka zdenerwowanych dziennikarzy. Martha zauważyła Keirę i podeszła do niej.
- Co się tu dzieje?
- Martha, znowu nic nie wiesz? – westchnęła niska, rudowłosa kobieta z wiecznie niezadowolonym wyrazem twarzy. Borecky tylko pokiwała głową, nieco obrażona o słowo, które pokazywało stosunek jej koleżanki do jej osoby. – Pamiętasz ten nowy projekt „Movie Newsletter”, który miała prowadzić Jessica Stanley? Nakręciła kilka odcinków, ale nie powiedziała zarządowi o swojej ciąży i wyleciała. Szukają zastępcy. – Mówiąc to, Keira wyszczerzyła się do blondynki.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich Julius. Wysoki, przystojny mężczyzna w fioletowym, dopasowanym garniturze z wielkim, sięgającym jego kolan krawatem. Jak zawsze wyglądał komicznie, teraz jednak jego oblicze szpecił wyjątkowo paskudny wyraz twarzy.
- Drużyno, jazda do środka! – krzyknął, po czym obrócił się na pięcie i wszedł do pomieszczenia.
Kiedy wszyscy zasiedli za ogromnym stołem konferencyjnym, Shtainberg oparł ręce o stół i uważnie obserwował zebranych.
- Czy ktoś z was jeszcze jest w ciąży?! - warknął. Nastała cisza. – Dobrze! – Klasnął w dłonie wyraźnie uszczęśliwiony i podszedł do rzutnika, próbując coś na nim uruchomić. Kiedy nic się nie ruszyło, spojrzał znacząco na swoją asystentkę, Patricię. Ta bez słowa wstała i stanęła przy urządzeniu, które szybko poddało się jej sprawnym ruchom. Na olbrzymiej płachcie wyświetliło się logo stacji telewizyjnej JOY.
- Drużyno – zaczął entuzjastycznie. – Stajecie przed kolejną szansą na popchnięcie wspaniałych karier dziennikarskich. „Movie Newsletter”, który uważam za rewelacyjny pomysł, mimo, że wyszedł z głupiej głowy… – w tym momencie teatralnie opuścił głowę i westchnął. Po chwili znów się wyprostował – …jest pozbawiony prowadzącego. Razem z zarządem sporządziliśmy listę potencjalnych kandydatów. Zagłosujecie sami. Patty, lista – rzucił, nie patrząc na dziewczynę. Automatycznie podała mu kartkę. – Keira Newland, Raphael Green, Kendra Morgan, Martha Marlow, Keith Wall i Christina Banks są kandydatami. – Po Sali przeszedł szmer. Julius uniósł dłoń. Zapadła cisza. – Pozostali mają jeden głos. Patricia poda wam kartki, zagłosujecie i się rozejdziemy. Jasne? Kandydatom przekażę radosną, lub druzgocącą nowinę osobiście. Proszę wybranych o wyjście.
Martha wyszła z sali w kiepskim humorze. Prowadzenie programu, który na bieżąco śledził wydarzenia z planów największych produkcji i pozwalającego na rozmowy ze sławnymi aktorami z pewnością pomógłby jej w karierze, ale z góry wiedziała, że prowadzenie dostanie Christina lub Raphael. Byli największymi, po Jessice, przydupasami szefa.
Zza rogu korytarza wyłonił się Heath Morrison. W oczach Marthy pojawiła się panika. Od czasu incydentu z kawą w firmowej kafejce, kiedy to przez przypadek wylała prawie całą zawartość papierowego kubka wypełnionego ciepłym płynem na spodnie tegoż dyrektora programowego, starała się go unikać. Teraz jednak, nie miała gdzie się schować.
Z własnych obserwacji, a czyniła je niezwykle starannie, wynikało, że Heath ma poważne problemy z punktualnością. Wysoki, bajecznie wręcz przystojny blondyn o nieco przydługich włosach spieszył się do gabinetu Juliusa, którego drzwi znajdowały się dokładnie za Marthą. Morrison niebezpiecznie szybko zbliżał się w jej kierunku. Dziewczyna złapała komórkę i przyciskała przypadkowe guziki, byle tylko udać śmiertelnie zajętą. Czuła się jak podlotek.
- Cześć. – Usłyszała nagle głęboki, melodyjny głos. – Już się skończyło?
Długo nie mogła się pozbierać. Podniosła nieśmiało głowę i zdołała jedynie powiedzieć – głosują.
Mężczyzna spojrzał tylko na nią, po czym wpadł do gabinetu.
Martha wzniosła oczy do nieba i dotknęła dłonią czoła i policzków. Twarz miała gorącą, a ręce zimne. Kiedy się ocknęła, wykręciła numer. Głos odezwał się po kilku sekundach.
- Edward, jednak potrzebuję twojej interwencji…



- Jak to się zwalniasz?! - krzyknęła rozwścieczona Rita Caruso patrząc na Alice wzrokiem, który, gdyby miał taką moc, mógłby ją przenieść do świata umarłych.
- Po prostu. Odchodzę. Mam dość wykorzystywania moich projektów, traktowania jak śmiecia. Wiem, że jestem warta więcej.
- Beze mnie nic nie jesteś warta. Lepiej się zastanów, czy chcesz kiedykolwiek coś znaczyć w świecie mody!
- Podjęłam już decyzję - powiedziała Alice wstając. - To pani powinna się zastanowić...
- Nie będziesz mi gówniaro mówić, co mam robić. Wynoś się. W tej krainie nie istniejesz!
Alice Cullen złapała torebkę, rzuciła zadowolone spojrzenie na byłą szefową, po czym wyszła trzaskając drzwiami. Zjechała windą na ostatnie piętro, po czym skierowała się w stronę kiosku.
- Dzień dobry, panie Martinez - powiedziała Alice do starszego mężczyzny, który właśnie rozwiązywał krzyżówki.
- Witaj kochanie. To, co zwykle?
- Nie, niestety. Już raczej nic nie kupię. Zwolniłam się dzisiaj.
Pan Martinez pokiwał głową że zrozumieniem.
- Męczyłaś się tu złotko. Rita to stara wariatka.
- Ma pan może jakieś kartonowe pudła?
- Zaczekaj chwilę. - Podniósł się z trudem, ale po chwili wyniósł z zaplecza dwa duże pudełka po czekoladowych batonikach. - Proszę bardzo. Odwiedzaj mnie czasem - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
Po półgodzinnym pakowaniu Alice stała przed gmachem biurowca, w którym pracowała trzy lata, z dwoma kartonami, z których wystawały projekty ubrań. Kładąc jedno z nich na mokrej ulicy, starała się wyciągnąć telefon z torebki, ale niestety, jej zawartość wypadła i potoczyła się po chodniku.
- Cholera jasna - mruknęła do siebie.
- Może pani pomóc? - Usłyszała za sobą męski głos. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła wysokiego blondyna z niedbale ułożoną fryzurą, ubranego w siwą bluzę, czarny podkoszulek i świetnie skrojone jeansy. Kiedy zorientowała się, że skanuje go wzrokiem, skarciła się w myślach i powróciła do jego przystojnej twarzy, wykrzywionej we wspaniałym uśmiechu.
- Jeśli pan może... - Podała mu pudło, pozbierała przyrządy do projektowania i inne, nieco bardziej krepujące, kobiece przedmioty. Czerwona na twarzy, podniosła się i trzymając telefon w ręku, wykręciła numer.
- Edward? - Kiedy tylko wypowiedziała do słuchawki to imię, natychmiast tego pożałowała. Stojący obok facet, nieziemsko przystojny facet, nieoczekiwanie zrobił krok do tyłu i wyraz jego twarzy nieznacznie sie zmienił. - Domyślam się, że jesteś zajęty, ale mógłbyś po mnie przyjechać? Nie mam pieniędzy na taksówkę, a musze jechać do Marthy, po moje ciuchy... - Odpowiedz kuzyna ją zmartwiła. Cullen był poza miastem, podpisywał umowę. Kompletnie zapomniała! Przecież jest tam też Rose, a wspominała o tym spotkaniu od tygodnia. – Dobrze, trudno. Polly, jutro? 19? Do zobaczenia.
- Gdzie się wybierasz? – zapytał mężczyzna, kiedy zamknęła klapkę telefonu.
- Weeter Street.
- Ja też tam jadę. Mam kasę na taksówkę…- powiedział z błyskiem w oku. Alice rozważała przez chwilę tą niewypowiedzianą na głos propozycję.
- Pojedziemy razem – odpowiedziała. – Ale będę musiała się odwdzięczyć – wyszczerzyła się głupio. – Alice.
- Jasper. – Podał jej rękę po czym się uśmiechnął.
Kiedy wsiedli do samochodu, zaczęli rozmawiać. On, kiedy patrzył na nią, szeroko się uśmiechał, ale Allie miała wrażenie, że jej nie słuchał. Znowu popełniała ten sam błąd – gadała jak najęta, nie pozwalając dojść do głosu rozmówcy. Zanim jednak to sobie uświadomiła, taksówkarz zapytał o dokładny adres.
- 12/66 – powiedziała szybko Alice.
Samochód się zatrzymał, a towarzysz dziewczyny zapłacił. Wysiedli oboje, po czym skierowali się w stronę głównego wejścia do budynku. Jasper szarmancko otworzył drzwi Allie, po czym bez słowa ruszył za nią. Dotarli do mieszkania Marthy.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś, to naprawdę miło z twojej strony. I dzięki za taksówkę, muszę ci się jakoś odwdzięczyć. - Słodycz aż kapała z jej ust i zrobiło jej się głupio. Momentalnie zalała się czerwienią.
- Zaprosisz mnie kiedyś na kawę – odparł, po czym wyciągnął telefon z pytającym wzrokiem. Dziewczyna była wniebowzięta i natychmiast podała mu swój numer, a potem zapisała jego własny. Pożegnali się, a ona nadal stała w drzwiach z idiotycznym uśmiechem. Potrafiła przecież flirtować, a teraz sama siebie nie poznawała.
Blondyn przeszedł kilka kroków na lewo i nagle stanął w drzwiach u progu mieszkania obok i wcisnął klucze do zamka. Alice wmurowało.
- Mieszkasz tu?
- Jak widać.
-Dlaczego nic nie mówiłeś?
- Nie pytałaś.



Srebrne Volvo wjechało na parking pod biurowcem BJ&MH Pictures i wysiadł z niego Edward rozmawiający przez komórkę. Zakończył połączenie z triumfalnym uśmiechem, po czym dostrzegł Rosalie i Natalie, które szły w jego stronę.
- Martha właśnie do mnie dzwoniła. Polly o 19? Pasuje wam? – zapytał.
- Tak, myślę, że uda nam się podpisać dzisiaj część umów. Resztę telefonów do ekipy z castingu wykonam jutro. Wspaniali aktorzy. Zwłaszcza dobrzy będą Elisabeth i Bingley.
- Taaa… - powiedzieli równocześnie Edward i Natalie. Mieli podobne poglądy na temat ludzi z przesłuchań. Uważali, że zanadto wszystko przeżywają, każdą uwagę reżysera biorą zbytnio do siebie, że nie są obyci z kamerą, co obniża jakość filmu. Teraz też, mimo argumentów Jacoba i Rose nie wierzyli, że Bella Swan i inni się nadają. Ale nie protestowali. Natalie mówiła, że to nieprofesjonalne, a Edward milczał, bo dzięki kiepskiej partnerce będzie bardziej „błyszczał”. Miał ochotę na Oscara.
Podpisywanie umowy przebiegło bez problemu. Jego gaża, jaką wyznaczył Robert, jego manager była wystarczająco wysoka. Kiedy sygnował ostatnie dokumenty, w jego marynarce zadzwonił telefon. Przeprosił na chwilę i wyszedł z pomieszczenia.
- Słucham Alice. – Nastała cisza. – Możesz się pospieszyć? Mam trochę roboty.
- Domyślam się, ze jesteś zajęty, ale mógłbyś po mnie przyjechać? Nie mam pieniędzy na taksówkę, a muszę jechać do Marthy po moje ciuchy…
- Kochanie, podpisuję umowę na Dumę i Uprzedzenie. Rose nie wspominała?
- Dobrze, trudno – odpowiedziała zmartwionym głosem. - Do zobaczenia w Polly.
- Jasne.
- Do zobaczenia.

Kiedy wchodził do ich ulubionej kawiarni z lat młodzieńczych „Polly”, którą założył, na cześć narodzin własnej córki, przyjaciel ojca Edwarda, ochrona właśnie zatrzymywała rozszalałych paparazzi. Cullen przeczesał tylko ręką włosy i rozpoczął poszukiwanie przyjaciółek. Siedziały na stałym miejscu, zamieniając się lodami. Podszedł do nich nonszalancko i głowy dziewczyn podniosły się.
- Ed, siadaj. Przepraszamy, już zamówiłyśmy – powiedziała Rose, całując go w policzek.
- Ja nie przepraszam. – Martha spojrzała na niego krzywo. – On zawsze się spóźnia.
- Nie przesadzaj, to tylko 15 minut.
- Uwaga, zmiana miejsc – szepnęła Alice, po czym każdy zabrał swoje rzeczy i przesiadał się tak, aby zostawić Edwardowi miejsce tyłem do sali, by na zdjęciach nie można go było rozpoznać. I tak siedzieli w jedynej w całej kawiarni wnęce. Po chwili pojawiła się Polly z tacą szampanów i szerokim uśmiechem.
- Edward, przez ciebie znowu będziemy musieli wprawiać nową szybę – zażartowała. On spojrzał na nią przepraszająco, po czym zabrał od niej tacę.
- Usiądź z nami – poprosiła Natalie.
- Proszę się nie spoufalać z personelem – odparła poważnym tonem dziewczyna i zniknęła za barem.
- A co, przepraszam, świętujemy? – zapytał Cullen.
- A mówią, że to ja jestem niedoinformowana – rzuciła od niechcenia Martha. Ed przewrócił oczami.
- Marlow wspina się po szczeblach kariery zawodowej. Dostała własny program – Natalie mówiąc to uśmiechała się szeroko.
Po chwili cztery pary oczu uparcie lustrowały przyjaciółkę wzrokiem.
- Dzisiaj odbyło się zebranie zarządu i pracowników, na którym mieli wybrać nowego prowadzącego do Movie Newsletter’a. I dziwnym trafem padło na mnie.
- Po drugie, Alice wyrwała się spod szponów Rity – powiedziała z uśmiechem Rose wpatrując się w kieliszek i zataczając nim delikatne koła.
Alice aż podskoczyła.
- To był genialny dzień! Dzisiaj poczułam, że przegięła, więc wstałam od tego cholernego biurka i pobiegłam do tej starej manipulatorki. Wykrzyczałam jej, że się zwalniam, a ta tylko pobladła i zaczęła mnie błagać, żebym została, że jestem zbyt cenna… - W tej chwili przyjaciele uruchomili filtry na jej wypowiedź. Allie od zawsze miała skłonność do kolorowania rzeczywistości. Wiedzieli, że jej szefowa pomiatała projektantami i przywłaszczała sobie ich prace, a młodą Cullenówną i jej geniuszem zupełnie pogardzała. – Kiedy wyszłam z budynku, otoczona pakunkami, podszedł do mnie niezwykle przystojny mężczyzna i zaoferował pomoc. Wtedy zadzwoniłam do Edwarda – tu spojrzała na niego karcąco – ale nie mógł po mnie przyjechać. A wtedy Jasper, bo tak ma na imię mój młody bóg… – w tym momencie rozmarzyła się zupełnie. Dopiero chrząknięcie Natalie sprawiło, że wróciła do opowieści. - …odwiózł mnie do domu Marthy. I nie uwierzycie! Mieszka w tej samej klatce!
- Gratuluję, wyrwałaś mojego sąsiada. Mogłabym dać ci jego numer bez tego wszystkiego.
- I tak nie zepsujesz mi tego dnia. – Alice chichotała jak szalona.
- Mogę ci go jeszcze poprawić. Dziś Rose dzwoniła do Jazza w sprawie Dumy i Uprzedzenia. Jest nowym Bingleyem.
- To Jasper Whitlock? Boże, jaki świat jest mały – westchnęła Rosalie.
- Och, naprawdę? – Allie już zupełnie zatraciła się w pisku i podskakiwaniu na krześle. Hale zaczęła opowiadać rozemocjonowanej dziewczynie o przebiegu castingu. Natalie tylko przyglądała się dziewczynom z szerokim uśmiechem. Edward skorzystał z okazji i przysunął się bliżej Marthy, która od jakiegoś czasu uparcie mu się przyglądała.
- No wyduś to z siebie, dziewczyno.
- Gadałeś z nim?
- Z kim? Z Heath’em? Nie. - Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. - Najpierw muszę wiedzieć, co otrzymam w zamian.
- Jesteś obrzydliwy, Cullen.
- Może… - powiedział, odsuwając krzesło. Ona momentalnie przysunęła swoje.
- Czego chcesz? – wysyczała przez zęby. On tylko spojrzał na nią przelotnie, maskując uśmiech przysuniętym do ust kieliszkiem.
- Myślałem, że jesteś bystrzejsza.
- Boże, to jak kazirodztwo! – obruszyła się. Milczała chwilę, po czym dodała – zgadzam się. Przystaję na te warunki, jeżeli gdzieś mnie zaprosi.
- Ale ja nic nie obiecywałem. Miałem z nim tylko porozmawiać.
- To lepiej się postaraj, Ed.



Dwa tygodnie później.

Właśnie dobiegał końca premierowy spektakl Eloise, w którym Bella grała główną rolę. Od kilku miesięcy była największą atrakcją teatru, odgrywała najlepsze postacie. Po cichu marzyła, że to z powodu wdzięku, który roztaczała wokół dyrektora, w którym kochała się latami. James nigdy jednak nie okazywał jej szczególnych atencji, nad czym dziewczyna bardzo ubolewała.
Przy akompaniamencie oklasków aktorka schodziła ze sceny. Wiedziała, że niedługo będzie musiała z tego zrezygnować na rzecz filmu. Tydzień temu bowiem, podobnie jak Mike dostała telefon, że otrzymała rolę. Radości zdawało się nie być końca. Bardzo obawiała się, że nie da rady, jednak podekscytowanie sprawiało, że nie mogła się doczekać spotkania z ekipą przewidzianego za miesiąc.
Gdy dotarła do garderoby, po nerwowej krzątaninie nie było już śladu. Każdy
miał uśmiech na twarzy i gratulował drugiemu udanego występu. Mike podszedł
do Belli i uścisnął ją serdecznie. Nagle przy jej boku znalazł się James. Pochylił się nad jej uchem, co nie obyło się bez utraty kontroli przez B nad jej własnym ciałem.
- Byłaś dziś wspaniała - szepnął, po czym delikatnie się wycofał, dzięki czemu dziewczyna mogła odwrócić głowę w jego stronę. Natychmiast tego pożałowała, kiedy tylko ich wzrok się spotkał. Widziała w nim zadowolenie, uczucie, czułość... Być może było to tylko lustrzane odbicie jej własnych emocji. Gdy tylko o tym pomyślała, jej twarz oblał ogromny rumieniec. James, ciągle patrząc w oczy Belli, podał jej swoją dłoń, którą ona bez zastanowienia uścisnęła. Na jego twarzy odmalowała się ulga, którą szybko
zamaskował niesamowitym uśmiechem. Odwrócił się w stronę, gdzie tłum się przerzedził i ruszył pod ścianę ciągnąc ją za sobą. Poprosił, by chwilę zaczekała i w kilka sekund później pojawił się z dwoma kieliszkami szampana.
- Wypijmy za spektakularny sukces. Wszystko dzięki tobie - powiedział, po czym delikatnie ukłonił się w jej stronę. Zawsze był gentelmanem i posiadał maniery, które w tych czasach były rzadkością.
- To nie tylko moja zasługa - odparła skromnie. Stali chwilę w milczeniu. Cisza zaczęła im ciążyć, coś wisiało w powietrzu.
- Wiesz, powinnam już wracać. Zaraz odjedzie mój autobus - powiedziała z uśmiechem. Próbowała ukryć za nim rozgoryczenie. Nie chciała tracić ani chwili spędzonej z tym mężczyzną, nawet jeśli żadne z nich miało się nie odzywać. Jednak, gdyby zaraz stąd nie wyszła, następny transport miałaby dopiero za trzy godziny. Byłoby to bardzo niebezpieczne, zważywszy na to, że wskazówki zegara wskazywały teraz dwudziestą drugą.
- Nic z tego. Nie będziesz się teraz tłukła autobusami. Odwiozę cię - powiedział z siłą, tak, by nie pozostawić jej wyboru. Odpowiedziała delikatnym uśmiechem.

*

Wysiedli z bordowego porsche Jamesa i skierowali się w stronę drzwi do
mieszkania Belli.
- Może wejdziesz na chwilę? - zapytała z nadzieją. Po pełnej napięcia
pogawędce w samochodzie czuła, że coś w zachowaniu Jamesa uległo zmianie. Nie był on już tak swobodny i wyluzowany, a dziwnie milczący i zdenerwowany. Bell postawiła wszystko na jedną kartę. Musiał domyślić się, co mam na myśli, musiał wychwycić tą ukrytą prośbę - pomyślała.
Spojrzał na nią z wyraźną ulgą i uchylił delikatnie drzwi, wpuszczając ją przed siebie. Bella odtańczyła w myślach taniec zwycięstwa, karcąc się jednocześnie za przedwczesną radość.
Kiedy dziewczyna wróciła z kuchni, bez słowa podała mu szklankę wody i stanęła naprzeciw niego z oczekiwaniem w oczach.
- Bello – powiedział cicho, odstawiając szklankę od ust. – Musimy porozmawiać.
Skinęła głową w odpowiedzi, wciąż w niego wpatrzona.
- Nie chcę, by to, co powiem było zbyt melodramatyczne, więc postaram się mówić szczerze. Bells, znamy się już kilka lat. Zawsze byliśmy sobie bliscy, jako przyjaciele. Jednak jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że to coś więcej, znacznie więcej.
Zamrugała niecierpliwie oczami ze zdenerwowania. Czuła, że nogi jej miękną. Tak długo na to czekała, a teraz była na to kompletnie nieprzygotowana. Czy to możliwe?
- Byłem pewien, że wiesz. Zawsze czułem się przy tobie jak przezroczysty. Myślałem, że zrażam cię do siebie moim oczywistym zachowaniem.
- James, ja..,
- Isabello – przerwał jej stanowczo. Nie lubiła tego zwrotu, jednak w jego ustach nabierał on innego, milszego wyrazu. – Teraz wiem, że się myliłem. Usłyszałem dzisiaj rozmowę Mike’a i Ellie. O tobie. O nas. Nigdy nie myślałem, że choć w najmniejszym stopniu podzielasz moje uczucia.
- Tak, myliłeś się, Jimmy – powiedziała już ośmielona. Powoli zbliżyła się do niego i dotknęła dłonią jego policzka. - Kocham cię jak głupia, tak długo…
Zamknął oczy. Przez chwilę milczeli, a Bella pomyślała, że jest znacznie głupsza niż przypuszczała. Co się z nią działo? Postanowiła zabrać rękę, ale on złapał ją w ostatnim momencie i ucałował.
- Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Oparł czoło o jej własne, po czym wargami odszukał jej usta. Przytulił ją mocno, a ona popchnęła go w stronę sypialni. Odsunął się od niej z pytającym spojrzeniem. Pocałowała go w odpowiedzi.




***

Opowiadanie jest dostępne na chomiczku:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sereey
Gość



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:45, 29 Cze 2009    Temat postu:

Nie wiem, czy komentowałam Ci to na twilightseries, ale z pewnością zrobię to tutaj. Wink

Opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Pomysł oryginalny, lubię Dumę i Uprzedzenie, więc tutaj również masz u mnie ogromnego plusa. Błędów nie ma, wszystko dobrze napisane, zdania poskładane w całość i nie ma problemów z ich zrozumieniem. Całość, przynajmniej jak na razie, dobrze i lekko mi się czytało, chociaż momentami ciężej, ale to już inna sprawa. Smile
Sam pomysł na opowiadanie jest jak dla mnie dość oryginalny, bo z czymś takim wcześniej się nie spotkałam. Piszesz ciekawie i chociaż dialogów nie ma jakoś specjalnie dużo, to i tak tekst czyta się z przyjemnością, bo nie wiem jak inni, ale ja ciągle mam ochotę na więcej. Chociaż z ilością dialogów dość dobrze trafiłaś, przynajmniej jak dla mnie, bo osobiście nie przepadam, jak tekst to jeden cały dialog, albo w ogóle go nie ma. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, chociaż ten James... i Bella... Tak dziwnie. Ale to Twoja wizja. Jestem ciekawa, jak to rozwiniesz. Nie ma opcji, żebym nie zajrzała tutaj ponownie, gdy pojawią się następne chapy. Będę śledziła na bieżąco. Smile

Pozdrawiam i życzę weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Egoistka
Uzależniony



Dołączył: 24 Lip 2009
Posty: 627
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:24, 26 Lip 2009    Temat postu:

Podoba mi się. Szata graficzna robi swoje, a reszcie nie mam nic do zarzucenia. Dobrze, że wprowadziłaś inne postacie niż w sadze, bo to sprawia, że nie czyta się tego jak FF tylko zwykłe opowiadanie. Bardzo ładnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
Fanatyk



Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świat.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:07, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Boskie, genialne, gitesowe wręcz.
Ogólnie lubię Twoje prace, a ta jest tylko podkreśleniem, że jesteś niesamowitą pisarką, która może wiele dokonać. Very Happy
Podoba mi się pomysł z szatą graficzną, gdyż EPOVy mi się już trochę znudziły Very Happy
Tekst jest ciekawy, spójny, całkowity. Very Happy

Ave Wena,
Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oopowiadania.fora.pl Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin